Dziennik emigranta: Filthy Cities – śmierdzące miasta

0
1310
views

19.04.2011 Torquay
Dziennik emigranta: śmierdzące miasta Londyn – Paryż – Nowy York
Właśnie skończyła się jedna z najciekawszych serii popularno-naukowych w brytyjskiej telewizji jakie ostatnio widziałem – Filthy Cities – czyli śmierdzące miasta.

Trzyodcinkowy program opowiadał i pokazywał jakie kiedyś były brudne trzy najbogatsze dziś miasta świata. Na pierwszy ogień poszedł Londyn tuż przed wielkim pożarem 1666 roku oraz zaraz po nim. Potem był Paryż – tuż przed wybuchem rewolucji, aż do czasów Napoleona Trzeciego, który wraz z baronem Hausmannem zniszczył średniowieczne miasto i stworzył to, co dziś tak podziwiamy. W trzecim odcinku serii narrator opowiedział historię Nowego Yorku czasu rewolucji przemysłowej, gdy miasto urosło dwunastokrotnie w przeciągu stu lat.

My ludzie jesteśmy dość czystym gatunkiem, pod warunkiem, że mamy dostęp do czystej wody, kanalizacji, służb miejskich, detergentów i wielu, wielu innych rzeczy. Taki późnośredniowieczny Londyn czegoś takiego nie posiadał. Inna sprawa, że był też bardziej zaludniony niż teraz – na obszarze tego co dzisiaj jest dzielnicą światowej finansjery – City – bo to w zasadzie był cały Londyn – zamieszkiwało 40 tysięcy mieszkańców. Komputerowo utworzone obrazy pokazały nam dokładnie jak wyglądały ulice tego miasta – pełne ludzkich ekskrementów, odpadów organicznych, resztek zwierząt, zdechłej padliny oraz błota. Narrator – Dan Snow – pokazał nam, na tyle ile to możliwe jak coś takiego musiało śmierdzieć. Jego wyraz twarzy, gdy próbował odtworzyć śmierdzącą papkę były wyjątkowo wyraziste. Żeby to osiągnąć był w zakładzie rzeźniczym odwzorowującym warunki średniowieczne i opisał nam fetor dobywający się z takiego dobytku. W kolejnych częściach pokazał jak miasto i jego władze postarały się zapobiegać szerzeniu się epidemii – poprzez zwalczanie brudu. Stało się to możliwe, gdy zaczęto szukać przyczyn – i skorelowano je z warunkami higienicznymi w jakich mieszkają ludzie.

Odcinek drugi poświęcono Paryżowi, przed wybuchem słynnej rewolucji, która pozbawiła życia króla i królową. Otóż Paryż był równie podłym miejscem do życia. Tak podłym, że brud stał się sprawą polityczną – i jednym z pierwszych postulatów wręczonych królowi Ludwikowi. Jako, że ten nie miał ani chęci, ani umiejętności ani pieniędzy, żeby rozwiązać palące problemy paryżan – ci zgilotynowali go. (Jak na ironię sama gilotyna została wynaleziona do bardziej humanitarnego i równorzędnego wykonywania kary śmierci). Gilotyna jednocześnie uśmiercała bardzo szybko i jednakowo wszystkich skazańców. Dotychczas każda z grup społecznych zabijana była inaczej – więc pozbawienie głowy króla w ten sposób miało go dodatkowo upokorzyć.
Pamiętając jak zorganizowany był opór paryżan w walkach Napoleon III, postanowił to zmienić. Razem z baronem Haussmanem najpierw doprowadzono miasto do jako – takiego stanu, a potem wdrożono plan barona. Zakładał on zburzenie prawie trzech czwartych miasta i zbudowanie nowych, szerokich bulwarów jakie dziś podziwiamy w Paryżu. Radykalne to było, ale się opłaciło – dziś właśnie Paryż jest stawiany jako wzór do naśladowania i do dziś jest stawiany za wzór dla innych miast.

Trzeci odcinek serii zaprowadził nas do Nowego Yorku – miejsca, do którego sto pięćdziesiąt lat temu przyjechało miliony emigrantów z Europy i nie tylko. Na początku Wielkie Jabłko zalali Irlandczycy uciekający przez wielkim głodem ziemniaczanym. W szczycie przybywało do Nowego Yorku aż tysiąc Irlandczyków dziennie, przy czym jedna trzecia z nich nie była w stanie przetrwać trudów podróży przez Atlantyk. To co spotykało ich na ulicach wymarzonego miasta nie było ciekawsze niż biedna Irlandia – panowały tu brud i wyzysk. Koszmarne warunki pracy i mieszkania sprzyjały szerzeniom się chorób zakaźnych. A miasto nie było w stanie poradzić sobie z przyjezdnymi – bo w ciągu pięćdziesięciu lat miasto powiększyło sześciokrotnie ilość mieszkańców. Niestety za wzrostem zapotrzebowania nie przybyło mieszkań w takim samym tempie – ludzie musieli się jeszcze bardziej gnieść. Szczególnie brudnym miejscem był rejon pięciu punktów Five Cross, gdzie były najgorsze warunki. Dan Snow pokazywał także pasożyty, które znalazły sobie wśród najbiedniejszych ciepłe legowisko – i powodowały ich choroby. Dopiero zaangażowanie pewnych ludzi doprowadziło do ich zmiany. Nowy York niegdyś był siedliskiem zgnilizny nie tylko na ulicach, ale także we władzach. Budynek sądu był przykładem niebywałe marnotrawstwa pieniędzy. Dopiero zmiana władz zmieniła oblicze miasta. Doprowadzona 41 milowym akweduktem czystą wodę do picia i zaczęto budować system kanałów, a potem oczyszczalni śmieci. Stało się dopiero, gdy uświadomiono sobie, że to co wyrzuca się w mieście, zanieczyszcza plaże w miejscach wypoczynkowych.

Filthy Cities – śmierdzące miasta, gorąco polecam!

Artur Pomper