Żądają weryfikacji umów

0
1277
views

Ze Sławomirem Wittkowiczem, przewodniczącym Wolnego Związku Zawodowego „Solidarność-Oświata” rozmawia la'a kea.

Przedszkola niepubliczne można podzielić na dwie grupy: te które działają na majątku publicznym oraz te, które tego nie robią. Pan należy do osób, domagających się ujawnienia treści wszystkich podpisanych umów z miastem.
– Tak. Interesuje nas ta pierwsza grupa. Robienie biznesu na majątku gminy, kosztem miasta i, o czym niedawno mówiliśmy, stawienie dodatkowych żądań…
Myśli Pan o tym, że przedszkola poszły do sądu przeciwko miastu żądając wyrównania dotacji za 2010 rok?
Właśnie tak. Postawiono sprawę w ten sposób, by wycisnąć z miasta jeszcze kilka milionów złotych. Taka gra nie jest fair. To są skutki działalności poprzedniego kierownictwa wydziału edukacji oraz niektórych radnych.
Przedstawiciele przedszkoli niepublicznych bronią się twierdząc, że prawie wszystkie pieniądze wydają na to, by wywiązać się z zapisów karty nauczyciela…
Znam tylko jedno takie przedszkole, w którym karta nauczyciela jest stosowana. Podpisaliśmy tam nawet układ zbiorowy. Ale i w nim, zgodnie z prawem, nie można stosować wszystkiego. Na szczęście zasady dotyczące wynagradzania i czasu pracy są tożsame. Przedszkole to funkcjonuje, nie bankrutuje, zatem można…
Na czym polega biznes, o którym Pan wspomniał?
Przedszkola niepubliczne, korzystające z mienia komunalnego mają niewielkie koszty. Płacą tylko sto złotych czynszu za jeden oddział. Jeśli przedszkole jest 10-cio oddziałowe, dzierżawa wynosi tylko tysiąc złotych. Oprócz dofinansowania w wysokości ponad 460 złotych na jedno dziecko, przedszkola niepubliczne otrzymują także czesne od rodziców. Zwykle jest ono na poziomie około 100 złotych. Zatem, z jednego czesnego, właściciel przedszkola może opłacić czynsz za jedną grupę.
Ale oni inwestują w miejskie budynki i grunty.
No i dobrze, niech inwestują. Jednak, czyj to będzie majątek? Wiele już razy próbowano umożliwić przedszkolom niepublicznym nabycie dzierżawionych budynków. Ale do tego jednak potrzebna jest zgoda Rady Miasta.
Co Pan proponuje?
Pierwsze co trzeba zrobić, to przeanalizować dotychczasowe umowy. Wypowiedzieć je i przygotować nowe, według stawek komercyjnych. Zastanawiam się też, czy nie byłoby lepiej, gdyby przeniesiono tam placówki publiczne, znajdujące się w nieruchomościach nienależących do miasta? Takim przykładem jest przedszkole przy Paderewskiego, które zajmuje część prywatnego budynku. Miasto płaci za ten wynajem wysoki czynsz.
Wróćmy do biznesu.
– Przedszkola niepubliczne mają podwójny zysk, bo im droższe jest utrzymywanie przedszkoli publicznych, tym oni otrzymują wyższą dotację(75 proc. kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu publicznym – przyp. aut.). Polityka wydziału podczas minionej kadencji była właśnie taka. Zostawiając miejskie przedszkola w prywatnych budynkach zwiększano ich koszty. Do tego, przedszkola niepubliczne, płacą minimalny czynsz i mają wolną rękę w określaniu wysokości czesnego.
Nie tylko przedszkola korzystają z miejskiego majątku.
Dotyczy to również szkół. Niektóre placówki publiczne wprowadzają sobie konkurencję, wydzierżawiając pomieszczenia placówkom niepublicznym. Tak jest na przykład w jednym z gimnazjów, w którym funkcjonuje szkoła fryzjerska. Zajmuje ona całe piętro. Umowa dzierżawy została tak skonstruowana, że szkoła wynajmuje 230 metrów kwadratowych; cztery sale lekcyjne, dwa pomieszczenia biurowe oraz pracownię fryzjerską. A tak naprawdę zajmuje ponad 400 metrów kwadratowych. Płaci za to 1.300 złotych miesięcznie, z wyłączeniem miesięcy wakacyjnych. Koszt samego ogrzewania(licząc procentowo) dla szkoły fryzjerskiej to około 1.200 złotych. Nie liczę energii, nie liczę też wody. Ostatni aneks do umowy z miastem został skonstruowany w taki sposób, by nie można jej było wypowiedzieć. Mało tego, z wcześniej podpisanych umów wynika, że cała odpowiedzialność za to, co dzieje się w budynku, nie ważne czy w pomieszczeniach zajmowanych przez szkołę niepubliczną, czy też publiczną, ponosi placówka miejska. I właśnie dlatego, że tak się działo, w imieniu związku, będę żądał od prezydenta ujawnienia wszystkich treści umów. Myślę, że prezydent będzie miał co robić, zwłaszcza w kontekście tych 5 milionów złotych, o które upominają się przedszkola niepubliczne.

grafika Arkadiusz Kręcicki