Koniec Chinetown

0
1644
views

Łódzkie Chinatown to miejsce znane chyba wszystkim mieszkańcom Łodzi. Żyjące 24h na dobę, przyciągało imprezowiczów z Piotrkowskiej nieustającym zapachem azjatyckiego jedzenia. Nierzadko obskurne budy, czasem szybko-obsługowe małe restauracyjki, stanowiły niewątpliwie ciekawy element kulturowy ul. Piotrkowskiej.



/>
Sajgonki z gołębi
Opinie odnośnie Chinatown od zawsze były podzielone. Jedni uważali, że to ponura i niezadbana sfera gastronomiczna, w której zjeść można wątpliwej jakości mięso z psów, kotów czy gołębi. Inni głosili tezę, że to tam znaleźć można najlepsze jedzenie w mieście, w niskiej cenie, orientalnie i oryginalnie. Co by nie mówić o lokalach z Chinatown, nigdy nie brakowało tam klientów. Miejsce gościło głodnych łodzian w ramach serwowania szybkich śniadań, biznesowych lunchów, kolacji krzepiących imprezowiczów i tych, którzy zasiedzieli się w pracy. Cena za duży posiłek wynosiła prawie zawsze do 15 złotych, co rekompensowało małe pomieszczenia, nierzadko przymus jedzenia na dworze, czy towarzystwo gołębi, które z jakiegoś powodu ukochały sobie ten azjatycki zakątek. Skręcając z Piotrkowskiej w Chinatown wpadało się do krainy złotych smoków, wielości języków i egzotycznych zapachów.
Kiedy w październiku rozpoczęło się wielkie sprzątanie oraz przebudowa Chinatown nikt nie protestował. Z łódzkiej mapy znikało miejsce ciekawe, ale na pewno nie reprezentacyjne, a wszyscy zgodzą się, że lokalizacja Chinatown – same centrum Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej, niedaleko al. Mickiewicza- do tej reprezentacyjności powinna zobowiązywać. Planów co do tego, co zrobić z Chinatown było bardzo wiele.

Zbyt krzykliwe plany
Dawna fabryka Ramischa, w cieniu której stoi zespół azjatyckich jadłodajni, miała stać się czterogwiazdkowym hotelem. Inwestorzy zainteresowani pomysłem przybywali do Łodzi z Izraela oraz Hiszpanii. Niestety wycofali się z powodu kryzysu. Gdyby nie to, najprawdopodobniej ulica Roosvelta była by dziś usługowo- hotelowym centrum miasta. Przędzalnia Wigencji, która stoi w pobliżu fabryki, miała być natomiast remontowana przez magistrat. Na parterze powstać miały nowoczesne centra usługowe, zaś piętro zająć miały instytucje kulturalne.
3 lata temu firma Orange Property Group proponowała likwidację budek do 2009 roku i rozpoczęcie budowy wielkiego kompleksu handlowo – biurowego. W konkursie na projekt tego miejsca zwyciężyła praca inspirowana twórczością japońskiego architekta, twórcy budynku Louis Vuitton w Tokio. Wartość przebudowy obiektu miała wynieść 60 mln euro, a powierzchnia kompleksu wynosić 50 000 m kw. Cała inicjatywa skończyła się jednak tylko na pobudzających wyobraźnie planach. Rozmowy z głównym architektem miasta nie przyniosły zamierzonego rezultatu. Władze miasta uważały plan za zbyt krzykliwy i sugerowały zabudowę lżejszą i spokojniejszą. Ustalenia trwały całymi miesiącami, więc firma postanowiła przedłużyć umowy najmu azjatyckim gastronomom. Upływ czasu pokazał, że plan budowy centrum biurowo – handlowego nie jest już tym, czego Łodzi potrzeba. Biurowce przesyciły Łódź, która nie miała potrzeby wzbogacania się o kolejny taki budynek.

Off Piotrkowska
Choć wielu straciło już nadzieję, dziś Chinatown przechodzi  do historii. Na miejscu dawnych gastronomi powstało centrum kulturalne nazwane „Off Piotrkowska”.  OPG – Orange Property Group tłumaczy, że chciało stworzyć miejsce, które sprzeciwiałoby się mainstreamowemu i komercyjnemu nurtowi rozrywki i kultury w Łodzi. „Off Piotrkowska” to punkt, w którym siedzibę znalazły oryginalne biura architektoniczne, sklepy odzieżowe lokalnych marek, czy niezależne wydawnictwo. Na dziedzińcu stanęła jedyna w Łodzi, bezpłatna rampa skeateboardowa. Gospodarze obiecują latem wystawić na zielone trawniki  wielkie poduchy oraz rozwiesić hamaki. Poza tym na miejscu Chinatown nadal odwiedzać możemy azjatyckie restauracje, tym razem o nieco podwyższonym standardzie w porównaniu do ich poprzedników-   Asian bar i Pacific bar. Obejrzeć mecz przy zimnym piwie najlepiej będzie w Football Pub, zaś wyskoczyć na smaczną kawę do Spaleni Słońcem cafe bar lub Yellow-  mebloteki kawiarni. Dźwięki muzyki dobiegać będą z sali prób zespołu Psychocukier oraz klubów DOM, Riff-Raf i Ganimedes. Obok księgarni Tania Książka oraz niezależnego wydawnictwa Recto Verso, odwiedzić można sklep Pogo i Systemsklep z deskorolkami i subkulturowymi ubraniami. Za kulturę w strefie odpowiadać będzie Ferment – centrum edukacji artystycznej oraz galeria Fabrystrefa. „Off Piotrkowska” ma zamienić się w miejsce architektonicznej i designerskiej śmietanki i awangardy. Swoje siedziby będą mieć tu takie firmy jak: Ewa Widawska-Lefik projektowanie konstrukcji budowlanych, Tamizo architects group, D.Signes studio projektowe, Rydzyńska Design projektowanie wnętrz, NOW biuro architektoniczne. Poza tym swoje usługi oferować tu będzie studio nagrań The New Black i Ways – biuro usług księgowych. Ubierać będzie nas Paulina Połoz/Neogotik w swojej pracowni projektowania ubioru oraz sklep odzieżowy Neovintage.
Otwarcie projektu „OFF Piotrkowska” jest niewątpliwie pozytywnym wydarzeniem w historii ulicy Piotrkowskiej. Nikt zdaje się nie tęsknić za budami z azjatyckim jedzeniem. Co stało się z orientalnymi kucharzami, którzy do niedawna naprawdę mieli ręce pełne roboty? Czy znajdzie się w Łodzi inne, bardziej odpowiednie miejsce na nowe Chinatown? Przecież nigdy nie brakowało tam klientów.
 
 Blanka Rogowska