Rewolucja arabska – przystanek Syria

0
1420
views

Arabska rewolucja – przystanek Syria. Widzieliśmy to w zeszłym roku. Ten sam scenariusz. Zaczęło się Egipcie, potem zdarzyło się w Tunezji, potem była krwawa przeprawa w Libii. Oprócz tego były niepokoje w Jemenie, Bahrajnie i w Syrii. Egipt, Libia i Tunezja wyszły z tego zwycięsko.

Niestety Syria nie. Od jedenastu miesięcy niepokojów w tym kraju zginęło według różnych szacunków ponad pięć i pół tysiąca osób. Świat się przygląda. Amerykanie nie chcą się angażować z jednej strony dlatego, że są zaangażowani w Iraku i Afganistanie i wspomagali już Libię, a po wtóre, bo Syria jest jednym z nielicznych przyjaciół Iranu, którego w tym momencie nie chcą drażnić. Napięcie z stosunkach z tym krajem i tak już jest wystarczająco wysokie. Rosja i Chiny nie poparły rezolucji ONZetu w sprawie pomocy Syryjczykom, Iran wysłał statek marynarki wojennej do Syrii. Amerykanie coraz otwarciej mówią o dozbrojeniu powstańców – tak jak to miało miejsce w Libii.

W Syrii od dwunastu rządzi syn dyktatora, który był u władzy 30 lat. Po jego śmierci, w 2000 roku zmieniono nawet konstytucję, żeby 34 letni Baszar al-Assad mógł zostać wybrany na prezydenta. Do tej pory wiek przyszłego prezydenta był ustawiony na 40 lat. Wybory przyniosły zdecydowane zwycięstwo Baszarowi al Assadowi – wygrał je uzyskując ponad 97% głosów. Wraz z wyborem nowej głowy państwa wydawało się w Syrii, że przyszły nowe czasy. Jednakże reformy, które zostały wymuszone na władzy były niewielkie i krótkotrwałe. Reżim Assada z wielkim niepokojem przyglądał się wydarzeniom „arabskiej wiosny ludów” i przygotowywał się na starcie z opozycją.

Protesty zeszłego roku zaczęły się niemal dokładnie rok temu – 26 stycznia. Protestujący domagali się uznawania praw człowieka, wprowadzenie reform politycznych oraz zniesienia stanu wojennego. 15 marca protesty rozgorzały w największych miastach kraju, a uwolniony z więzienia więzień polityczny Suhair Atassi został nieoficjalnym przywódcą opozycji. Tego dnia zginęło kilka osób (oficjalnych danych nie ma) a około 3 tysiące osób zostało aresztowanych. Dzień później były kolejne demonstracje przed budynkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, po których aresztowano liderów opozycji, w tym wspomnianego Suhaira Atassi. Potem było coraz gorzej.

Syria jak już wspomniałem, jest jednym z nielicznych sojuszników Iranu (w zasadzie jedynym w tej części świata, nie licząc Hezbollahu i Hamasu – które są organizacjami polityczno -terrorystycznymi chcącymi zniszczyć Izrael). Z tego powodu Amerykanie próbowali naciskać młodego przywódcę, żeby przeprowadził reformy, których domagali się opozycjoniści. Interweniować próbowała też Liga Arabska, która zrzesza (jak sama nazwa wskazuje) państwa arabskie. Nic to nie pomogło. Liga zawiesiła swoją misję uznając, że nie jest w stanie niczego sama zrobić. Liga poprosiła Organizację Narodów Zjednoczonych o pomoc. Niestety ta instytucja coraz słabiej sobie radzi w takich kłopotach. Bo choć Zgromadzenie Ogólen większością 132 głosów wobec 12 sprzeciwiających się i 17 wstrzymujących się poparło rezolucję potępiającą reżim Assada, to prawdziwa władza leży w Radzie Bezpieczeństwa. W której to zasiadają: USA, Francja, Wielka Brytania, Rosja i Chiny jako stali członkowie – i dwóch z nich sprzeciwiło się nowym sankcjom wobec Syrii oraz nowej rezolucji mającej pomóc powstańcom. Rosja przeprowadziła również pokaz siły – wysłała kilka statków na manewry z marynarką wojenną dyktatora.
Syryjska armia podjęła ofensywę i zrównała niemal z ziemią powstańcze miasto Homs(trzecie co do wielkości w kraju), na zachodzie Syrii. Oprócz opozycji zginęli tam również dwaj osławieni reporterzy wojenni, którzy relacjonowali działania napierających wojsk i sytuację rebeliantów – opozycjonistów. Świat na razie patrzy jak wojska wierne rządowi tłumią rewolucję.

Świat niby patrzy, ale najwięksi gracze na razie próbują dyplomacji. A tymczasem ludzie giną. Podejrzewam, że wcześniej czy później (mam nadzieje, że wcześniej) rebelianci opozycjoniści zostaną dozbrojeni (o ile już po cichu to się nie dzieje). Potem (mam nadzieję) zostanie ogłoszona strefa bez lotów nad terenem zachodniej Syrii, a potem nastąpi faktyczna interwencja. Amerykanie jednak robią wszystko, żeby tego ostatniego scenariusza uniknąć. Nie stać ich na kolejną wojnę ani na drażnienie Iranu. Od niedawna polski ambasador przejął obowiązki amerykańskiego kolegi. Niemcy wycofali swoich dyplomatów. Reżim natomiast wyprosił z Damaszku przedstawicieli Tunezji i Libii. Na razie czekamy na rozwój wypadków. Mam nadzieje, że niezbyt długo…