Upalna playlista

0
1420
views

W dni takie jak ten, irytuje nas wszystko, poczynając od temperatury, na sąsiadach zbyt głośno puszczających muzykę kończąc. Jeżeli jednak znajdujecie się po drugiej stronie barykady i to Wy zmuszacie ludzi mieszkających w Waszym bloku do akceptacji gustu muzycznego i przy okazji może nie przeszkadza Wam aż tak bardzo ukrop za oknem, przeczytajcie. Najlepiej z chłodnym napojem w ręku.

Pierwszy błąd, jaki można popełnić w czasie obcowania z muzyką przy trzydziestu stopniach Celsjusza, to poszukiwanie na siłę nowych brzmień, właśnie w te dni. W niedzielę Pan nakazał odpoczywać, a nie zajmować głowę brzmieniem nowej kapeli. Jeżeli tego typu argumentacja wydaje się Wam bezpodstawna, wyjdźcie na słońce. Nadal macie ochotę na meandry pomiędzy gatunkami? Nie wątpię. Przy obecnej aurze, od samego siedzenia w bezruchu boli głowa, a gdzie tu zebrać się do myślenia. Ciężko przychodzi mi samo wyobrażanie sobie takiej sytuacji.

Gdy słońce pali kark, na niebie nie widać nawet pół chmury, radzę wyplenić z umysłu myśl o zbytnim przekręcaniu potencjometra w prawą stronę. To terroryzm dla i tak wymęczonego organizmu, a nie liczyłbym na to, iż chwilowa niemoc sąsiadów zresetuje im pamięć do czasu uspokojenia się natury czy też, jak mawiają prezenterzy pogody, „nadejścia chłodnego wyżu znad Skandynawii”.

Jeśli już unormowaliśmy głośność słuchanej muzyki, wykluczmy dance'y, metale, trance'y, hard rocki czy inne techna. Przyspieszanie tętna w obecnym klimacie do najszczęśliwszych posunięć na pewno nie będzie należeć. Wyobrażacie sobie Jamajczyków czy mieszkańców Afryki słuchających jednego z podanych przeze mnie gatunków? Długo by nie pożyli.

Czego zatem słuchać? Należy skupić się na gatunkach, które nas uspokajają, wyciszają, a nie dodatkowo pobudzają i rozgrzewają emocjonalnie nasze wnętrzności. Jazz, soul, reggae, niektórzy kompozytorzy muzyki klasycznej, wszelkiego rodzaju „pościelówy”. Popu radziłbym nadal nie słuchać. Jeżeli ten gatunek wywołuje w nas odruchy wymiotne, to w obecnych okolicznościach na odruchach się nie skończy.

Jeżeli nie mamy ochoty siedzieć w domu, ani tym bardziej słuchać muzyki, przejdźmy się, ale tylko po porządnie zagęszczonym lesie, który da nam cień i pozwoli odsapnąć od parującej wokół asfaltowo – brukowanej rzeczywistości. Ewentualnie proponuję wyjście do sklepu po kolejną zgrzewkę wody mineralnej. Tylko, żeby zbytnio się nie przemęczyć, wybierzmy najbliższe delikatesy czy osiedlówkę. Szkoda zdrowia. Przecież tyle ciepłych dni jeszcze przed nami.

Radosław Kołodziejski