Czterdzieści procent Polaków oszczędza

0
1323
views

Wzrasta liczba Polaków, którzy oszczędzają pieniądze. Dziś jest to ok. 40% Polaków – o jedną trzecią więcej, niż sześć lat temu. Wśród nich coraz częściej znajdują się młode osoby, przed 34 rokiem życia. Niestety, Polacy oszczędzają przede wszystkim na tak zwaną czarną godzinę, czyli na nieprzewidywane wydatki, a nie na nowe auta, domy czy luksusowe wycieczki.

 

Z badania SMG/KRC przeprowadzonego na zlecenie Banku Millenium wynika, że niemal połowa Polaków czuje się zabezpieczona finansowo. Mniej niż trzy czwarte badanych czułoby się bezpieczniej, gdyby udało im się zaoszczędzić przynajmniej trzy miesięczne pensje. Kwota, która dawałaby pełne poczucie bezpieczeństwa finansowego, zależy od takich czynników jak m.in. wiek i poziom zarobków.

 – Połowa twierdzi, że 10 pensji i więcej to byłaby kwota, która pozwoliłaby im czuć się bezpiecznie finansowo. Kolejna grupa mówi, że to byłoby około pięciu pensji, ale dalej jest spora grupa, ok. 20 proc., która twierdzi, że wystarczą im 1-2 pensje jako zabezpieczenie – wylicza Marek Ubysz, kierujący Wydziałem Produktów Oszczędnościowych w Banku Millennium. – To jest szczególnie widoczne u osób starszych. Im potrzeby są mniejsze, tym mniejsza kwota by wystarczyła. Może to też się wiązać z oparciem o dzieci, wnuki i stabilność emerytury bez względu na jej wysokość.

Z kolei dane Narodowego Banku Polskiego mówią, że zaledwie jedna trzecia oszczędzających odkłada miesięcznie 10 proc. swojej pensji, a oszczędności pozostałych respondentów są poniżej tego pułapu. Niemal co dziesiąty Polak (9 proc.) wcale nie oszczędza, bo nie chce, bez względu na okoliczności. Finalnie oszczędności gospodarstw domowych zdeponowane w bankach to 531 miliardów złotych.

 – Co czwarty Polak mówi, że ma odłożoną jedną lub dwie pensje, więc cały czas niewiele. Kolejnych 20 proc. mówi, że ma odłożoną równowartość 5 pensji. Natomiast tylko mniej więcej co dziesiąty Polak ma odłożonych 10 pensji i więcej, czyli znaczące oszczędności. Dużo nam jeszcze brakuje do poziomów europejskich – tłumaczy Marek Ubysz.

 

Michał Lisiak