Zielony Dziennik

Zdaniem Palikota to, co prywatnie myślimy

Janusz Palikot najwyraźniej nie przejmuje się groźbami wyrzucenia z partii i wciąż drąży temat katastrofy smoleńskiej oraz rzekomej współwiny zmarłego Lecha Kaczyńskiego.

Kontrowersyjny poseł PO ponadto upublicznił na swoim blogu list Eustachego Rylskiego, w którym pisarz twierdzi, że „Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli”.

Palikot zaszokował opinię publiczną ostatnimi wypowiedziami o tym, że to Lech Kaczyński ma „krew na rękach” i ponosi moralną odpowiedzialność za ofiary smoleńskiej tragedii. Polityk Platformy oświadczył, że „trzeba wyraźnie przypomnieć, że najbardziej prawdopodobną hipotezą dotyczącą tragedii smoleńskiej jest hipoteza współwiny Lecha Kaczyńskiego za tę tragedię”.

Za te kontrowersyjne słowa poseł Platformy znalazł się w ogniu krytyki. I to formułowanej nie tylko przez oponentów politycznych, ale również przez partyjnych kolegów. Nad Palikotem zawisła groźba zawieszenia członkostwa partii, a nawet wyrzucenia z PO.

Tymczasem w opublikowanym przez lubelskiego posła liście Eustachy Rylski pisze, że w polskiej polityce nie ma problemu Palikota, tylko problem „zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe, niezrozumiałe lub absurdalne jak katastrofa smoleńska”.

„Więcej w niej (katastrofie – przyp. red.) Mrożka niż Szekspira” – pisze Rylski, który twierdzi, że Janusz Palikot „publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli”. Według niego „terror jaki mniejszość zastosowała wobec większości, zażenowanej tą idiotyczną katastrofą, Palikot podsumował tak jak to czyni odpowiedzialny obywatel, a nie polityczny awanturnik”.

Pisarz kończy swój list pisząc, że nie powinniśmy mieć pretensji do Palikota o to, za co „powinniśmy mu dziękować kiedy decyduje się za nas coś zrobić na rzecz odwagi i niezależności”.

Ponadto Janusz Palikot zamieścił na swoim blogu screen z wyników sondażu przeprowadzonego przez TNS OBOP, według którego 21% respondentów za prawdopodobną przyczynę katastrofy uznaje „presję ze strony prezydenta na pilotów samolotu”. Polityk nie podaje jednak, kiedy badanie zostało przeprowadzone, ani na jakiej grupie respondentów.

(tbe)

wp.pl