Zielony Dziennik

Polski podatkowy jeleń

Nikt nie lubi płacić podatków. Nikt. No, może oprócz mnie, bo ja na przykład nie miałbym nic przeciwko, żeby płacić kilkanaście milionów złotych podatku rocznie. Bo musiałoby to oznaczać ni mniej ni więcej, że muszę zarabiać ponad dwa razy tyle.

Z tym, że wtedy robiłbym to samo, co wszyscy pozostali krezusi. Starałbym się znaleźć wiele sposobów, żeby obniżyć mój podatek. Podobnie myśleli dotychczas wszyscy Grecy. I zobaczcie gdzie ich to doprowadziło? Niezależnie czy płacili 10 tysięcy podatku, czy dziesięć milionów. Każdy (no może przesadzam) starał się nie płacić. Dawali w łapę kontrolerowi podatkowemu, płacili jedną czwarta podatku, jedną czwartą dawali jako łapówkę, a resztę (połowę należytego podatku) zatrzymywali dla siebie. Wszyscy byli szczęśliwi, wszyscy – oprócz państwa.

W Ameryce jest taka grupa, która uważa, że podatki są niezgodne z konstytucją i ich nie płacą. Od lat starają się dojść swoich racji na drodze sądowej. Na razie bezskutecznie. Jakże to jest cywilizowany kraj. Tak cywilizowany, że gdy przyszło schwytać Ala Capone, to złapano go i oskarżono go właśnie o niepłacenie podatków. Nic innego nie udało się amerykańskiemu systemowi sprawiedliwości udowodnić. To jest dowód na to, że od podatków nie da się uciec. Ale miało być o jeleniach. Otóż nasz fiskus postanowił wydać kasę na nowe hasło promujące zbieranie paragonów na każdych zakupach. Bo jak wiadomo niektórzy sprzedawcy (nie ośmielam się powiedzieć jaka część) nie nabijają wszystkiego na kasę fiskalną. Tym samy oszukują urzędy skarbowe oraz nas wszystkich – płacących podatki. Ale hasło – nie bądź jeleń, weź paragon jest jednak chybione. Bo kto tu jest tym jeleniem? Państwo które traci na podatkach, ty, bo tracisz jak ktoś nie traci podatków, czy oszust, który nie płaci podatków? Ja nie wiem.

Z każdym razem gdy płacimy podatki, a potem oglądamy to co wyprawiają polityce, to na pewno czujemy się jak jelenie. Przecież to za te nasze podatki oni te głupoty robią. I dlatego czujemy się wyjelenieni albo zjeleniali (jest takie słowo?). Niestety nie mamy zbytniego wyboru. Cokolwiek zjemy, cokolwiek włożymy na siebie do ubrania, gdziekolwiek się nie pojedzie – płacimy podatki. Podejrzewam, że gdyby rząd lepiej rządził, to nie czulibyśmy się takimi jeleniami. Właśnie mija 20 lat podatku PIT, który wprowadził pan Balcerowicz w 1991 roku. Wtedy też zaczęły się Polaków zmagania z fiskusem. Ulgi podatkowe i sposoby na niepłacenie podatków to nasz chleb powszedni. Zupełnie inaczej patrzą na ten sam problem Skandynawowie. Oni lubią podatki. Pomimo tego, że państwo kosi ich niemiłosiernie – około 50% dochodów oddają państwu. Ale za to otrzymują znacznie więcej niż my. Ich system opieki socjalnej jest znacznie bardziej rozbudowany niż u nas. Nie mówię, że nie ma marnotrawstwa, bo tam gdzie państwo wkłada łapę – marnotrawstwo zawsze jest mniejsze czy większe. Ale jakoś tam bez większych zgrzytów działa. U nas? Sami chyba wiecie, że u nas jest inaczej. I tu w zasadzie zaczynają się schody – bo z jednej strony my nie chcemy płacić podatków.

A państwo nie ma z czego zapewnić pewnych usług. Nie ma szansy, żeby w jakikolwiek sposób znaleźć rozwiązanie na ten problem. Udało się to tylko w krajach bogatych w ropę naftową. Takie Zjednoczone Emiraty Arabskie – tam każdy obywatel ma zapewnione świadczenia nieporównywalne do polskich. Przez całe życie państwo płaci za wszystko – pierwszej jakości służbę zdrowia, edukację (włącznie ze stypendiami zagranicznymi) Ale oni mają z czego. Strumień petrodolarów umożliwił coś, co wydawało się niemożliwe. Żeby wilk (państwo) było syte, a owca (podatnik) pozostał cały. Niestety nie mamy takich źródeł ropy naftowej jak państwa Zatoki Perskiej. Szkoda. Co nam zostaje? Być jeleniem i płacić…

 

www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper