Zielony Dziennik

Dziennik emigranta: Kadafi – hipokryzja Zachodu

Kadafi – hipokryzja Zachodu. Czytam ostatnio książkę o pułkowniku Kadafim: „Seeking Gaddafi: (kontrowersje pisowni nazwiska libijskiego dyktatora są wystarczające na kolejny artykuł)

Napisał ją angielski członek parlamentu z partii Konserwatywnej o wyjątkowo polskim nazwisku – Daniel Kawczynski (pisownia oryginalna). Jest on członkiem parlamentarnej grupy, która zajmuje się stosunkami Wielkiej Brytanii z Libią. Reprezentuje on okręg Shrewsbury i Atcham, w Midlands (w centralnej Anglii).

Żeby opowiedzieć o czym jest książka posłużę się cytatem, który niejako książkę promuje „Jest strasznie dużo białego szumu otaczającego Kadafiego. Jego ekscentryczności są groteskowe, a jego wypowiedzi takie dziwaczne, że prawdziwa natura takiego ambitnego człowieka jest gdzieś schowana. Jest niezmiernie trudno się dowiedzieć jaki człowiek się skrywa pod ubraniami, namiotami, ochroną złożoną z samych kobiet i wrzasków bez kierunku. Pisząc książkę i rozmawiając z różnymi ludźmi zrozumiałem, że każdy z nich utworzył sobie swój prywatny obraz pułkownika Kadafiego. W ten sposób on sam tworzy te różne osobowości i żongluje nimi wedle rozeznania. Więc jak te wszystkie skrupulatnie tworzone konstrukcje rzeczywiście opisują tego człowieka?”

 

Książka opowiada o tym, że Kadafi przejmując władzę od niepopularnego króla Libii Irdisa postanowił przywrócić Libię na mapę świata. Zrobić z Libii istotnego gracza międzynarodowej polityki. Oczywiście nie udałoby mu się to, gdyby nie fenomenalne źródło pieniędzy pochodzące z dużych złóż ropy naftowej i gazu, które odkryto jeszcze za czasów mało popularnego króla. Dochody z tego pozwoliły mu finansować nieprawdopodobną ilość różnych spraw. Większość z nich zakończyła się fiaskiem i kompromitacją dla Libii.

W tytule dzisiejszego tekstu jest mowa o hipokryzji Zachodu. Dlaczego? Otóż libijski dyktator od momentu przejęcia władzy do połowy lat 90-tych ubiegłego wieku był jednym z najpoważniejszych graczy w świecie terroryzmu. Finansował, dozbrajał i umożliwiał szkolenia najbardziej żądnym krwi terrorystom na świecie. Wymienię tylko kilka – terrorystów Palestyńskich, ETA oraz Irlandzką Armię Republikańską z pośród wielu, którym pomagał libijski przywódca.

Najbardziej spektakularnymi akcjami, w których maczał palce Kadafi to bomba podłożona w samolocie PAN AM 103 z Londynu do Nowego Jorku (w grudniu 1988 roku), który eksplodował nad szkockim miasteczkiem Lockerbie, zabijając wszystkich na pokładzie (było ich 250 plus załoga) oraz jedenaście osób na ziemi, gdy samolot spadł na ziemię. Drugą akcją było – do dziś nie rozwiązane i nie rozstrzygnięte (sprawców nie znaleziono, ani nie osądzono) zabójstwo policjantki Yvonne Fletcher, w kwietniu 1984 roku, w którym morderca strzelał z libijskiej ambasady w Londynie. O ile osądzono sprawców zamachu na samolot, to mordercy policjantki nie udało się znaleźć. Ofiary obu czynów dostały rekompensatę pieniężną od rządu Libii, ale o tym za chwile. Libia nie patyczkowała się także z opozycją poza granicami kraju, przynajmniej cztery osoby zginęły tylko w Wielkiej Brytanii.

W pewnym momencie Stany Zjednoczone uznały Libię za czwarte najbardziej wrogie państwo wobec Ameryki. Relacje między tymi dwoma państwami były tak napięte, że w kwietniu 1986 roku samoloty startujące z baz w Wielkiej Brytanii zbombardowały Trypolis i Bengazi, w bombardowaniach zginęły żona i córka dyktatora oraz setki cywili. Ameryka została potępiona przez większość świata za ten czyn, jednakże umocniło to władze Kadafiego w Libii, zamiast go pogrążyć.

 

Po latach osamotnienia na arenie międzynarodowej, sankcji gospodarczych, Kadafi zmienił ton. Przestraszył się tego, co wyprawia Ameryka i jej sojusznicy w nie-tak-dalekim Iraku (Pustynna Burza, po ataku Iraku na Kuwejt). Zaczął szukać porozumienia z Zachodem. Wypłacił gigantyczne odszkodowanie ofiarom nieszczęsnego lotu, który zakończyła bomba nad Lockerbie. (Każda z rodzin dostała około 10 milionów dolarów odszkodowania). Krok po kroku Libia odzyskała swoje miejsce pośród innych krajów świata. A libijski dyktator znów mógł się fotografować na tle swojego namiotu (Kadafi na swoje zagraniczne podróże bierze swój olbrzymi namiot beduiński wraz z ekipą około 300 osób) ze znanymi przywódcami światowymi. Po jego ropę i gaz ziemny jeździli do Trypolisu Silvio Berlusconi, Nicolas Sarkozy czy Tony Blair (Amerykanie także). A amerykańskie firmy prowadziły interesy z terrorystycznym państwem Kadafiego nawet w najgorszych momentach dla Libii.

 

Kadafi zrobił sobie chyba największą liczbę wrogów w nowożytnej historii. Rozzłościł braci arabskich. Wkurzył pozostałe kraje afrykańskie. Skonfliktował się z Zachodem. Denerwował Wschód ze Związkiem Radzieckim na czele. ZSRR co prawda sprzedawał mu groteskowo kosztowny arsenał różnych broni, nie pokazując jak go używać i serwisować (w czasie nalotów w 1986 roku amerykańskie lotnictwo straciło tylko jeden samolot). W ciągu lat Kadafi przeżył dziesiątki zamachów na siebie pochodzących z samej Libii jak i z innych źródeł. To pokazuje, że pomimo rażącej nieskuteczności jego polityki ten człowiek jest w stanie przystosować się do każdych zmieniających się warunków. Ciekawe jednak co zrobi teraz, gdy wróg opanował znaczną część jego kraju. Dziś ten człowiek twierdzi, że jeśli Zachód go nie zostawi w spokoju on zacznie od nowa używać terrorystów, żeby jego walkę przenieść poza Libię. Ta książka pokazuje, że to nie są czcze pogróżki.

 

 

 

Artur Pomper