Zielony Dziennik

Biblioteczny ruch oporu

Wypożyczalnia nr 100 na malowniczej Saskiej Kępie w przyszłym roku obchodzić będzie czterdziestolecie. Posiada ponad 1200 czytelników oraz jako jedyna w okolicy nie zarejestrowała spadku wypożyczeń, co jest naprawdę znaczące.

Mimo wszystko, wszyscy bywalcy, którzy odwiedzili bibliotekę w kwietniu tego roku, zostali zaskoczeni planem jej likwidacji.

Rzeczona biblioteka znajduje się na piętrze w budynku przy ulicy Zwycięzców. Nie różni się od innych, w których bywałam. Na miejscu babcia z wnuczkiem właśnie skończyli wybierać książki i zadowoleni zbierają się do wyjścia. No tak, z takiego miejsca korzystają już tylko osoby starsze. Można by pomyśleć, że osiedlowe wypożyczalnie umierają, a młodzież jest w stanie przełknąć książkę tylko w postaci PDF, czy audiobooka. Kiedy zagaduję miłą panią za ladą o plany zamknięcia do środka wpada młoda kobieta. Z wielkiej torby przerzuconej przez ramię zaczyna wyciągać książki, jakieś dziesięć egzemplarzy. Szybko też podłapuje temat rozmowy mojej i bibliotekarki. – Jako czytelniczka, protestuję! – Mówi oburzona. Bywa tu średnio co miesiąc, za każdym razem wnosi i wynosi naręcza książek. Więc może czytelnictwo nie ma się tak najgorzej? Za chwilę pojawia się następna kobieta, na pierwszy rzut oka również przed trzydziestym rokiem życia. Ją także zagaduję o plany zamknięcia. Tak, oczywiście, że słyszała, każdy z odwiedzających bibliotekę słyszał. Czy często tutaj przychodzi? – Tak. Książki są drogie, a odkłada się je po jednym przeczytaniu. Są w okolicy biblioteki, ale ta jest najbliżej – tłumaczy.

Plan zamknięcia wypożyczalni pojawił się w kwietniu, wtedy też Koło przyjaciół biblioteki wystosowało pismo w tej sprawie do burmistrza Pragi Południe. Kopia dokumentu znalazła się w bibliotece, gdzie zobaczyła ją pani Anna Arana – obecnie bardzo aktywna obrończyni wypożyczalni, mieszkanka Saskiej Kępy. Pani Arana zaraz po powrocie do domu postanowiła działać. –Zaangażowałam się, bo uważam, że likwidowanie bibliotek do niczego nie prowadzi – mówi. Jako medium wybrała portal Facebook, bo był to sposób szybki i prosty. Utworzyła tam wydarzenie Ratujmy Bibliotekę nr 100. Dziś strona posiada 165 zapisanych członków, ludzi, którym zależy na losach wypożyczalni. Pani Anna poinformowała swoich znajomych, a znajomi znajomych. Wśród nich osoby starsze i młodsze. Są dobrze przygotowani i poinformowani. Mają świadomość kosztów wynajmu lokalu, zakupu książek, wypłat dla pracowników. Nie przekraczają one jednak 120 tysięcy złotych w skali roku. Patrząc na budżet Biblioteki Praga Południe to zaledwie kropla w morzu. – Jeśli likwidacja uratuje finanse biblioteki to mogłabym to zrozumieć, ale nie – mówi pani Anna.

Czytelnicy nie rozumieją dlaczego akurat ich biblioteka ma iść pod nóż. Nie rozumieli też przedstawianych im argumentów. Główny zarzut i powódy zamknięcia: złe warunki termiczne (nieszczelne okna). Biblioteka znajduje się w budynku należącym do spółdzielni, więc to do niej należy wymiana okien. Przez trzy lata podobno odmawiała. Wystarczyło jednak trochę zainteresowania ze strony jednego z czytelników. Okazało się,  że pismo wysłane było, lata temu, ale w tamtym czasie wspólnota po prostu nie miała na to funduszy. Prośby nigdy nie ponowiono. Dlaczego? Na to pytanie niestety nie było odpowiedzi.

Kolejny argument: na Saskiej Kępie jest już dużo wypożyczalni. Jeżeli każda ma czytelników, to co z tego? Jeszcze innym powodem do zamknięcia były schody prowadzące do biblioteki. Z wypożyczalni korzystają starsi ludzie, którym trudno jest się po nich wspinać – padały argumenty. Nikt jednak nie zwrócił uwagi, że są placówki w których schody są w jeszcze gorszym stanie. Zresztą bibliotekarki zawsze służą pomocą, a likwidacja nie jest jedynym rozwiązaniem. – Może dobudowanie windy zewnętrznej? – Zastanawia się pani Anna. Dla chcącego nic trudnego.

Oprócz rozmów z przedstawicielami dzielnicy i władzami biblioteki obrońcy nakręcili spot, który jest dostępny na www.youtube.com. Planują także wydanie ulotki, w radio wyemitowana została audycja, w której starano się naświetlić problem. Wszyscy starają się, by sprawa nie odeszła w zapomnienie. – Walczymy o zachowanie tego co jest, więc trudno to nawet nazwać postawą roszczeniową – argumentuje pani Anna. Pierwsza batalia została wygrana, czytelnikom udało się nakłonić spółdzielnię do wymiany stolarki okiennej. Uzyskali też obietnicę, że do końca roku biblioteka nie zostanie zamknięta. Co będzie dalej? Nie wiadomo. Najważniejsze decyzje mają zapaść na jesieni, kiedy to ustalany będzie nowy budżet. Na razie jednak wizja likwidacji została odsunięta w czasie. Inicjatywa, zainteresowanie i nieustępliwość czytelników bardzo się do tego przyczyniła. Ich głos został wysłuchany.

Nie szukają winnych, trudno byłoby to zrobić. – Nie było złej woli, raczej brak refleksji, czy zastanowienia, jakie to przyniesie skutki. Patrzenie całościowo, a nie widzenie pojedynczego człowieka dla którego ta biblioteka istnieje – tłumaczy pani Anna. Zainteresowanie i żywa reakcja nie pozwoliły na cichą likwidację, władze w tym przypadku trafiły na opór, który trudno zignorować.

Czytelnicy mają nadzieję, że biblioteka ocaleje. Ale nie chcą także, by stało się to kosztem innej, tylko dlatego, że akurat tutaj ludzie byli na tyle obrotni i potrafili „narobić szumu”. Inicjatywa Ratujmy Bibliotekę nr 100 przerodziła się w grupę Przyjaciół Biblioteki nr 100 na Facebooku. Tutaj ludzie wymieniają się informacjami, można polecić lub zrecenzować książkę, dowiedzieć się, co ciekawego będzie się w bibliotece działo. Snują też plany, o tym jak biblioteka ma wyglądać w przyszłości, chcą z własnej inicjatywy pomalować schody do niej. Swoją działalność rozpocznie też Klub Czytelniczy. Walczący nie zamierzają spocząć na laurach. Mają świadomość tego, że w niedalekiej przyszłości być może znów będą musieli wspomóc swoją bibliotekę, dlatego dalej starają się trzymać razem. W grupie siła.

 

Przyjaciele Biblioteki nr 100:

apx