Zielony Dziennik

Najrzadszy z kwiatów

Wewnętrzny spokój, od trzech dni nie pamiętam jakie to uczucie. Radość ze zwyczajnego dnia, ze smacznej kanapki rano, pachnącego prania i umytych okien odchodzi w niepamięć.

Nasze życie składa się z tylu drobiazgów, sztuką jest kontrolować je wszystkie, uzyskawszy harmonię. Pojawiłeś się Ty. Nie mogę się mylić. Cokolwiek robię jawisz mi się uśmiechnięty, milczący, dotykający, daleki nieznajomy.

Nie prosiłam o miłość, nie szukałam jej. Czuję zagrożenie dla mojej stabilności emocjonalnej, ale nie uciekam, staram się. Potrafię cieszyć się ze swojej samotności. Mam wszystko co chcę.

Wiem, pamiętam czasy, kiedy tęsknota nadawała rytm moim dniom, gdy myśląc o tobie wkładałam grzebień do lodówki, bicie serca nie pozwalało spać błagając o wzajemność. Jak bardzo chciałabym nie czuć tego teraz, ale nie mogę się mylić. Dzielimy się myślami na odległość. Rozkwitłam wewnętrznie. Ty wiesz, że ja czekam, ja wiem, że ty.

Milczę, chcę, ale nie potrafię zrobić kroku, który przybliżył by mnie do ciebie. Czuję, że to już teraz, kiedy los wzywa opamiętaj się to jest ten, twoje przyszłe dzieci, okruchy chleba na blacie, zapach świątecznego ciasta, wieczorne spacery, głupie kłótnie i spełnione poranki, wiele godzin rozmów. Jedyny, z którym mogę rozmawiać o wszystkim, bez wstydu, tak lekko skaczemy w dyskusjach. Marzę. Jego mama zawsze dla mnie ciepła, siostra, która przychodzi zająć się naszym synem, gdy pędzę do sklepu, myśląc czego ci jeszcze nie ugotowałam, widzę to i znowu uciekam.

Chcę być twoim słońcem, kwiatem najrzadszym, jestem nim, byłam do dnia, godziny, minuty, gdy pocałowałeś mnie przed wspólną kąpielą i przeczytałam twój blog. Nie, nie wiedziałam, że jest twój, szukałam innych kwiatów najrzadszych, tak mnie nazwałeś, czekałam na to i zabiła mnie twoja przeszłość. Byłam tak cholernie gotowa na ciebie a teraz drżę.

Nie miałam już łez, dla żadnego mężczyzny, tak szybko z silnej kobiety zrobiłeś ze mnie proszącą o miłość. Miłość z przedwczoraj, gdy otworzyłam tobie drzwi do mojego świata. Jawię się teraz w jej cieniu, jej bajecznej, jej chronionej w ramie twoich ramion, jej na zawsze i bez reszty. Na myśl radosną wylała się gorycz. Ja dająca opiekę strudzonym życiem kobietom, potrzebuję teraz klucza. Ona i ty, twoja kochanka, nie wiem kto jeszcze leżą przy mnie, duszę się. Jak dobrze, że nie zapisywałam tego, co działo się w moim życiu wiele lat temu.

Tak niedawno, a wydaje mi się, że nie było to moje życie. Zakopałam stare rany, musiałam odejść, uciec, by mnie nie znalazł, jak najdalej i nie niszczył więcej, mnie, najbliższych, nie okradł z wartości, które tliły się jeszcze na dnie. Spaliłam te mosty i nie wrócę. Pojawiłeś się ty, gdy pogodzona ze sobą miałam czas dla każdego. Odkrywając Ciebie wróciłam do siebie namiętnej i pragnącej, atłasowych poduszek, mężczyzny. Analizuję zaszłości wczorajszego dnia i krzyczę w duszy.

Tak krótko trwała moja radość, twój umysł, słowa, których wcześniej nie dał mi nikt, tak bardzo jesteś mój, tak bardzo ja jestem Twoja, podobny mój miły. Wyszłam pobiegać o 2 w nocy, odgłosy miłości spragnionych siebie małżonków, kot, który zasnął pod moim autem, nowo narodzone dziecko sąsiadów domaga się karmienia, i Ty, wciąż Ty. Biegnie ze mną nasza muzyka, ciepło twoich ust nad moimi, kosztujesz mnie zaborczo, dłonie przy najczulszych punktach biegną przez brzuch, zatapiamy się w sobie.

Zachłanna w myślach, tęsknota za erotyzmem konstruuje niezwykle zagmatwaną fabułę, dopracowuję ją niemal precyzyjnie, w deszczu, na plaży, w płatkach róż, na stole, w łanie zboża i świat dookoła nas nie przestaje się kręcić, jak ja kocham noc. Szybko biegnę, szybko myślę, szybko oddycham, szczęśliwi ci, nieświadomi prawdy. Czekam na zapomnienie, na twoje wczorajsze dzień dobry i dobranoc. Szczęśliwa ja z przedwczoraj, najrzadszy z kwiatów..

 

ZielonyDziennik.pl, Lena Undro