Strażnik, który potrafi mówić nie

0
1343
views

Ze Stanisławem Drzewieckim, prezesem Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Bydgoszczy rozmawia la'a kea.

Niedawno mówiliśmy o propozycji GPW, które chciało od Pana 11 milionów złotych dopłaty do kontraktu. Nie zapłacił Pan, więc teraz sąd zastanawia się nad tym, czy postąpił Pan zgodnie z prawem. Ale, zupełnie inny sąd, natychmiast, rozstrzygnął spór z Niemcami na Pana niekorzyść.
– Zaskarżyliśmy tę decyzję. To była rzecz niebywała, która wprawiła w osłupienie wszystkich. Rozstrzygnięcie zapadło przed sądem arbitrażowym z jawnym pogwałceniem elementarnych zasad. Komisja odmówiła nam prawa do przedstawienia dowodów w tej sprawie.
O co chodziło?
Niemiecka firma Pfeiffer realizowała jeden z kontraktów modernizacji wodociągu. Odcinek kilku kilometrów został podzielony na mniejsze części. Każda z nich została umieszczona w specyfikacji kontraktu. Na etapie przetargu wykonawca dla każdego odcinka musiał wyznaczyć rodzaj technologii, którą zamierzał zastosować. Musiał też określić ryczałtową cenę za to zadanie. Na feralnym odcinku wykonawca złożył odpowiednie deklaracje co do technologii i ceny, ale na etapie realizacji zmienił technologię. Bez naszej zgody i na tańszą. Zamierzaliśmy porozumieć się z wykonawcą. Jednak najpierw aneksem do umowy należało określić cenę, której dla nowej technologii nie było, wobec czego nie można było ustalić wynagrodzenia, wystawić faktury i zapłacić. Aneks taki był niezbędny, co więcej musiał go zaakceptować Naforodwy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wykonawca zgodził się na to. Przekazaliśmy mu projekt aneksu. Po czym, zamiast podpisanego aneksu, otrzymaliśmy informację o tym, że nikt niczego nie podpisze, że wycofuje się i żąda zapłaty. Wykonawca złamał zasady kontraktu i odmówił realizacji robót. W tej sytuacji nie mogliśmy przekazać pieniędzy. Musimy przestrzegać zasad ustalonych przez agendy polskiego rządu.
Dlaczego tak postąpili?
Mieli potworne opóźnienia, o czym nikt do tej pory nie mówił. Zatem, sprytnie skalkulowali, że pójście do sądu spowoduje mniejsze straty niż zerwanie kontraktu. Kary umowne były bardzo wysokie. Sąd zachował się dziwnie. Przyznał, że mieliśmy rację, ale mimo to niemiecka firma słusznie zrobiła przerywając roboty. Stąd, zdaniem sądu, należy im się zapłata.
Media mówiły o milionach złotych, które „Wodociągi” mają zapłać niemieckiej spółce.
Nie wiem na jakiej podstawie to zostało skalkulowane. Podniesiono wartość do kwadratu lub sześcianu? Chodzi o 400 tysięcy euro za wykonane roboty plus odsetki. Jeśli przegramy, oddamy im ich pieniądze, że roboty, które wykonali. Dodam, że wcześniej sprawy w sądach wygraliśmy.
Ile ich było?
Około dziesięciu, wszystkie z dużymi firmami.
Zarzuca się Panu „ustawianie” przetargów. Ostatnio nawet powiązano „Wodociągi” z budową spalarni, bo tam pojawia się spółka, która współpracowała z MWiK.
Jeśli ktoś ocenia innych po sobie, to ma problem. Medyczny. Raz jeszcze oświadczam; wszystkie nasze przetargi były weryfikowane przez wiele instytucji. Nigdy i nigdzie nie wskazano żadnych uchybień.
Prowadzi Pan spółkę, którą kontrolują chyba wszystkie możliwe służby; CBA, NIK, UKS, prokuratura, inspekcja pracy… CBA, ponoć, Pan wypędził co udało się dzięki pańskim międzynarodowym kontaktom.
Jesteśmy kontrolowani non stop i się tych kontroli nie boimy. Dla kogoś, kto sprawy prowadzi rzetelnie, zgodnie z prawem i zasadami, żadna kontrola nie jest groźna, wręcz przeciwnie czasem pomaga. Jest to zatem jeden z elementów realizacji naszego programu. Ja nikogo nie przepędziłem. Nie mam takiej mocy, ale też nie dziwię się takiemu stawianiu sprawy.
Nie?
Nie. Powiedziałem to już raz podczas telewizyjnego programu. W studio był ze mną jeden z bydgoskich radnych, który bardzo krytykuje to, co robimy. Kiedyś padła propozycja nie do odrzucenia: „Panie prezesie, jednej z firm pan daruje te odsetki za nieterminową budowę. Po co ich krzywdzić”. Półtora miliona euro! Powiedziałem nie i dostało mi się później. W studio przypomniałem panu radnemu tę sytuację.
Czy przed unijną komisją będzie Pan odpowiadał imiennie?
Tak. To moje prawo i przywilej. Trwam do końca, odpowiadam. Mam odpowiedzialność podwójną; jako prezes zarządu oraz jako osoba, która pełni funkcję publiczną i jest odpowiedzialna za wydawanie środków publicznych. Zatem ponoszę konsekwencje osobiście i ryzykuję wszystkim, do ostatniej koszuli. Dlatego mówiłem „nie” i lałem po łapach tych, którzy próbowali chachmęcić. Przypadek jednego z dużych miast, które musi zwracać unijne pieniądze pokazuje dramatycznie co się dzieje, kiedy są nieprawidłowości w przetargach.
Spółka bogata, chętnych na „kawałek tortu” wielu…
Mieszkańcy Bydgoszczy, nie ja, otrzymali z Unii pół miliarda złotych. Te pieniądze przechodzą przez budżet państwa i budżet państwa gwarantuje je przed Komisją Europejską. Dlatego państwo polskie zadbało o to, by wszystko było pod kontrolą.Ja, po prostu, tylko pilnuję należycie interesu mieszkańców.
Wracając do kontroli. Inspektorzy pracy i prokuratorzy sprawdzali czy stosuje Pan mobbing, czy inwigiluje oraz dyskryminuje Pan członków związku zawodowego NSZZ „Solidarność”.
– Kontrolę inspekcji pracy wszczęto na skutek doniesienia NSZZ "Solidarność". Związkowcy donieśli też do prokuratury, że ich działaczka była śledzona. Od początku byłem spokojny o wynik tych postępowań. Była to tylko kontrola czasu pracy, wynikająca z przekonania, że pani przewodnicząca Ewa Kozanecka nadużywa praw przysługujących jej z tytułu działalności związkowej. Po tym, co dziś w tej sprawie wiem, mógłbym zaryzykować tezę, że mieliśmy, jako "Wodociągi", paść ofiarą prowokacji. Na szczęście prokurator wypowiedział się w tej sprawie jasno i jednoznacznie : – zlecenia na śledzenie pani przewodniczącej nie było! I w tym zakresie umorzył postępowanie. Niestety, w mediach mało kto zechciał ten fakt odnotować. Rozumiem. Wrzawa lepiej się sprzedaje…
Wrzawę wywołały też wieści o stosowanej w MWiK koreańskiej technologii…
Nie wybrałem sobie jej. Zrobiło to konsorcjum, które wygrało przetarg na budowę instalacji do termicznego przekształcania osadów ściekowych. To, że osady ściekowe z powiatu bydgoskiego mają być tą drogą utylizowane zdecydowało miasto w 2001 roku. Dlatego taka instalacja została zbudowana i uruchomiona w oczyszczalni Fordon. Tylko termiczne przekształcanie może spełnić ostre normy unijne. Bydgoszcz może być spokojna – miastu kary nie grożą. Uzyskaliśmy pełną zgodność z unijnymi normami.
Ile miast ma taki system?
– Tak kompleksowo zmodernizowany system istnieje tylko w Bydgoszczy. Szkoda, że nie potrafimy cieszyć się z tego co posiadamy. Zrobiliśmy naprawdę bardzo dużo; mamy nowoczesny system wodociągowy, doskonałą jakość wody, niezawodny system zaopatrzenia w wodę, oczyszczamy ścieki, prawie wszędzie jest kanalizacja. Niestety, przez kilku panów, wszyscy bydgoszczanie są niezadowoleni. Uważają, że jest źle, że wszystko jest przewymiarowane i niepotrzebne. Takim idiotycznym działaniem zniszczono to, co jest wartościowe. Dziś już najważniejsze inwestycje skończyliśmy. Ceny nie są aż tak wysokie, gdyby nie podatek od nieruchomości, który musimy miastu płacić, byłyby niższe.
Jakie więc ceny, jeśli podatek ten zostanie utrzymany lub jeszcze wzrośnie, będą obowiązywać w następnych latach?
Podatek już nie może wzrosnąć, bo państwo ustaliło maksymalne stawki. Zatem, nie planujemy żadnych zmian cen. Za dwa lata będzie możliwy wykup części obligacji. Wtedy będziemy mogli ceny obniżyć.