Czarownica w służbie dzieciom…

0
1435
views

Wywiad z Katarzyną Georgiou, przeprowadzony przez Agnieszkę Ratajską dla Dzierżoniowskiego Tygodnika Powszechnego Kim Pani jest na co dzień? Kim jestem? Tak naprawdę odkrywam coś nowego w sobie każdego dnia. Hmm…

Czasem jestem skalnym kwiatem z grani niedostępnej, wiedźmą z wiatrem szepczącą, jaskółeczką z wieży marzeń, elfickim wspomnieniem czasów zamierzchłych, magnetycznym wirem i energią sprzeczności… A tak z ziemskiej perspektywy, jestem nauczycielem kochającym swoją pracę, pasjonatką rzeczy dziwnych i tajemnych, numeryczną czwórką i nietypową Panią Koziorożec z trzema siódemkami w tle, dlatego też w obłokach często się przeglądam.

Jestem Matką Ziemowita, synka z gwiazd zesłanego niosącego miłość, radość i spontaniczność. I poetką z potrzeby serca, kanadyjskim przesiedleńcem, z domem tam, gdzie serce moje. Pracuję na co dzień jako anglista w Niepublicznym Zespole Edukacyjnym „Alis” we Wrocławiu, gdzie prowadzę zajęcia językowe z dziećmi w wieku przedszkolnym. W wolnym czasie, piszę nie tylko wiersze, ale i prozę poetycką oraz artykuły z refleksją egzystencjalną, odzwierciedlające osobistą drogę zgłębiania tajników kobiecej osobowości, czas macierzyństwa magicznego oraz myślo-kształty inspirowane obcowaniem z Naturą i naszym powiązaniem ze światem przyrody. Kiedy odnalazła Pani w sobie poetycką wenę twórczą? Wiele lat temu, na emigracji w Kanadzie. Piosenki i wiersze dla dzieci zaczęłam pisać na potrzeby programu przedszkolnego.

Pracowałam wówczas w Szkole Laboratoryjnej Seneca College w Toronto. Odważyłam się jednak publikować swoje utwory dopiero po powrocie do kraju – te w języku angielskim również. Pisze Pani piękne wiersze. Cześć z nich została już wydana. Czy pisanie poezji może być sposobem na uczciwe, dostatnie życie, czy jednak trzeba dorabiać? Uśmiechnęłam się, słysząc to pytanie. Obawiam się, że poezję piszę tylko dla przyjemności własnej, dziecięcej i wąskiego grona dorosłych czytelników, szukających wzruszenia i piękna. Poezja nie jest chlebem powszednim, a szkoda. Czytelnictwo tak podupadło ostatnimi czasy, że zarobić uczciwie na wydanych książkach nie można.

Moim głównym zajęciem zarobkowym jest praca z dziećmi i młodzieżą. Wydano już trzy tomiki Pani poezji. Kiedy pojawi się następny? Pracuję nad następnym tomikiem wierszy dla dzieci w wieku szkolnym. Jest on już w fazie składania do druku w wydawnictwie Radwan. I tak jak w wypadku tomiku „Dziecięcy Świat – wiersze dla Smyków z wyobraźnią”, będzie on promował sztukę dziecięcą, z tym, że ilustracje do wierszy są wytworem radosnej zabawy z formą i materiałami plastycznymi różnych młodych artystów, nie tylko mojego syna, którzy wykonywali je na spotkaniach autorskich ze mną.

Zazwyczaj łączę spotkania literackie z warsztatami plastycznymi, by uzmysłowić dzieciom, że ich pełna fantazji twórczość jest ważna i komplementarna w przekazach słowa, które rozprzestrzenia się w ich środowisku poprzez książki i wiersze. Jak wygląda życie czarownicy w XXI wieku? Czarownicy? No cóż, jeden z kolegów po piórze nazwał mnie kiedyś „czarownicą w służbie dzieci” i tak zapewne jest. Mój pseudonim artystyczny, Skalny Kwiat, również ma powiązania ze światem dziwów i naturalnej magii. Współczesna czarownica dba o piękno wokół siebie i dostrzeganie pozytywnych aspektów życia codziennego, afirmując je swoją energią sprawczą i ciągłym poszerzaniem wiedzy z wielu źródeł, specjalnie zaś płynącej ze źródła zasobów ludzkich. Jakieś czarodziejskie rady dla przyziemnych szarych ludzi?

Rad nie mam, jako że wierzę w to, iż każdy człowiek podążający swoją życiową i duchową ścieżką znajduje własny i niepowtarzalny sposób pokonywania trudności i stawiania czoła wyzwaniom rzucanym nam przez rzeczywistość, a poprzez doświadczenia i ich analizę, odkrywa odpowiedzi na pytania o sens egzystencji. Mam natomiast przesłanie – pozytywne myślenie naprawdę pracuje na naszą korzyść, a używanie własnych zasobów wewnętrznej mocy by kreować i konkretnie wpływać na rzeczywistość, jest osiągalne dla każdego, kto zacznie pracować nad poznaniem siebie i rozpocznie zmianę świata od własnego podwórka:) Jest Pani również matką. Co jest trudniejsze wychowywanie dzieci czy zaklinanie rzeczywistości? Zdecydowanie wychowanie. A może nie tyle wychowanie, co zmiana podejścia do powszechnie rozumianego pojęcia wychowania.

Mój syn pewnie by zaświadczył, że ma zwariowaną mamę, która uczy kreatywnego myślenia i odczuwania poprzez doświadczanie i rozwiązywanie problemów w działaniu, a nie w teorii. Piszę o tym na mojej stronie: http://skalnykwiat.blogspot.com/ i na blogu portalu Bliżej Przedszkola, w artykułach z cyklu „Wyspy Szczęśliwe”. Gdy patrzy Pani na świat, to sądzi Pani, że zmierza on we właściwym kierunku? Świat jest dualny i wychodząc z tego punktu, wszystko co się w nim dzieje – i te dobre rzeczy i te złe – mają swój sens. Ale nie sposób nie zauważyć globalnych zmian świadomościowych i przeciwważących wszechobecną manipulację ludźmi, kult pieniądza i wynikający z tego brak szacunku dla człowieczeństwa.

Coraz więcej ludzi budzi się z letargu i chce zmian w kierunku poszanowania wszelkiego życia, Matki Natury i pokojowego współistnienia i porozumienia. To przebudzenie jest dobrym początkiem zmian, które są nieuniknione, by móc wkroczyć w nową Erę Wodnika i się w niej odnaleźć. Czyją twórczość ceni sobie Pani najbardziej? Jestem wrażliwą duszą, więc w mojej bibliotece króluje poezja Leśmiana, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Szymborskiej, Gałczyńskiego i Tuwima. Cenię sobie niezwykle Lema i jego fantastykę, która okazała się wieszczą, prozę Łysiaka, Tyrmanda, Margaret Atwood i wielu innych, których nie sposób tu wyliczać.

Sięgam po literaturę anglojęzyczną, szczególnie po przekazy indiańskie, szamańskie i ezoteryczne. Czego czytelnik może spodziewać się biorąc tomik Pani poezji do ręki? Na pewno przekazu ciepła i miłości wywołujących uśmiech i refleksje. Redaktor Wojciech Sodoś porównał moją poezję i wydane tomiki, a szczególnie album „Czas obietnicy-Macierzyństwo magiczne” do ogrodu rozświetlającego szarzyznę dnia. Profesor Miodek natomiast, szczególnie zachwycił się tomikiem dla Smyków, nazywając go „świeżym oddechem po tym wszystkim, co się proponuje pokoleniu mojego wnuczka.” Staram się dostarczać tęczowych i wielobarwnych chwil, afirmację piękna w tym chaosie zalewających nas informacji i refleksyjne wytchnienie od codziennego zabiegania i chronicznego braku czasu na życie pełnią doznań.

Zakończę tą rozmowę jednym z moich nowszych wierszy, dziękując za możliwość przedstawienia się czytelnikom. „Życie” I tak to życie jak kamyk się toczy tu podskoczy tam się stoczy a zatrzymać go nie sposób inaczej jak zachłanną ręką… by podnieść i poczuć ciężar przytulić chłodną powierzchnię do rozgrzanych warg by w końcu odłożyć do kieszeni…

 

Życie. © Katarzyna Georgiou