Dziennik emigranta: wykształcenie a praca przyszłości

0
1346
views

13.02.2011 Torquay Dziennik emigranta: wykształcenie a praca przyszłości W Polsce właśnie czas studniówek i przygotowań do matury.To najlepszy czas żeby porozważać na temat wyborów studiów i przyszłego po nich zatrudnienia. Rzesza tegorocznych maturzystów ma trudne zadanie przed nimi. Bo wybieranie drogi kariery gdy ma się niespełna osiemnaście lat to jest poważne wyzwanie. Trudno tez prosić kogoś o rade, tak samo jak trudno jest przewidzieć przyszłość na następne kilka lat. Nie ma tez wielu specjalistów, którzy mogliby pomoc w dokonaniu właściwego wyboru. Bo co to jest ten właściwy wybór? Dla jednych właściwym wyborem będzie zdobycie miliona albo miliarda, a dla innych będzie proste zdobycie pracy. Ostatnie lata polskiej rzeczywistości pozbawiły złudzeń ludzi, którzy uważali, że wyższe wykształcenie oznacza lepszą pracę i płacę. Niestety to nie jest prawda. Wykształcenie nie oznacza nawet pracy w dzisiejszych warunkach. Potwierdza to rzesza bezrobotnych absolwentów. Nie od dziś wiadomo, ze nie potrzeba nam miliona ekonomistów, czy setek tysięcy humanistów. Ale kto to wiedział 10 lat temu? Tu w Wielkiej Brytanii z praca po studiach jest łatwiej, o tyle o ile, ze w ogóle z praca jest łatwiej. Ale trzeba znać niejednokrotnie zawile niuanse tutejszego rynku pracy. Trzeba umieć wybrać kierunek (nie wiem co można robić po studiach w temacie David Beckham albo Myszka Miki), ale co ważniejsze trzeba wybrać uniwersytet. I to właściwy – jego wybór zdeterminuje czy będzie się można ubiegać o dobra prace, czy nasze CV nie wyląduje od razu w koszu na śmieci. W Polsce o tyle wybór jest trudniejszy, ze mamy ponad 300 uczelni wyższych, które wypluwają jak taśmociągu masy absolwentów, którzy tak generalnie nie maja za dużego pojęcia o tym jak swoja wiedzę przekuć na zatrudnienie. Pól biedy jeśli ktoś poszedł na studia inżynieryjne – ale nie daj Bóg po jakichkolwiek studiach humanistycznych. Z tym, że znakomita liczba uczelni prywatnych wypuszcza tylko humanistycznych absolwentów. Kształcenie techniczne jest bardzo drogie, trzeba mieć sprzęt, miejsce na warsztaty itp itd. Poza tym znalezienie nauczycieli takich przedmiotów jest znacznie trudniejsze niż znalezienie humanistów. Co w takim razie robić? Jeśli macie jakiekolwiek predyspozycje techniczne – wybrać należy studia inżynieryjne. Najlepiej w polu, który cie interesuje. Komputery i informatyka, mechanika samochodowa, robotyka. Całkiem interesująco brzmi ochrona środowiska, ale to musi być dobra uczelnia. Nie mówię też że trzeba skreślić wszystkie uniwersytety. Tylko tutaj wybranie właściwego kierunku jest jeszcze trudniejsze. Zresztą to mówi osoba, która jest absolwentem jednego z polskich uniwersytetów. Moja Alma Mater nie była w czołówce ani w ogonie w rankingach i na razie chyba nic się nie zmieni. To co ważne – jeśli już się wybrało studia humanistyczne, to z jednej rzeczy trzeba sobie zdawać sprawę: znalezienie zatrudnienia nie będzie łatwe. Socjolodzy, politolodzy, filozofowie, osoby po studiach językowych, historycy – wszyscy ci i jeszcze kilka tuzinów – absolwenci maja bardzo trudno w znalezieniu pracy w wyuczonym zawodzie. Tylko najlepsi na roku maja na to szanse. To co można zrobić, żeby te szanse zwiększyć? Uczelnie oferują szerokie spektrum zajęć poza stricte naszym kierunkiem: wszelkiego rodzaju, kola zaitneresowań, kluby, konferencje naukowe, spotkania, debaty, konkursy, sympozja, wyjazdy szkoleniowe. Członkostwo, zaznaczam, że to ma być aktywne uczestnictwo w międzyuczelnianych wydarzeniach, programy stypendialne, wycieczki i wymiany międzynarodowe. To morze być nie tylko sposób na prace ale i na życie, czego dowodem jest moja przyjaciółka, która znalazła miłość swojego życia w Brukseli. Jej obecnie już mąż jest Sardyńczykiem, a w Brukseli był dzięki organizacji AEGEE – która jest współfinansowana przez Unię Europejską. W ten sposób można poznać ciekawych ludzi, poszerzyć horyzonty i zyskać szerszy pogląd na sprawy, poznać inne kraje i mentalność inną niż polska. Innym dobrym sposobem na znalezienie pracy po studiach są praktyki. Pod warunkiem, że to nie będzie miesiąc odbębniania, tylko po to, żeby dostać zaliczenie. Zupełnie odmienna sprawa są studia zaoczne, dla osób które już pracują. To chyba dziś najlepszy sposób, żeby po studiach mieć dobra prace. Bo jeśli jesteś w stanie pogodzić studia oraz prace, to znaczy ze posiadasz predyspozycje do zarządzania swoim czasem. To się przyda w przyszłości. Zapewniam. Ponadto ludzie, którzy mając prace jednocześnie studiują, po osiągnięciu dyplomu maja najważniejszy atut w reku. A to nie jest niestety wykształcenie. Tym atutem jest doświadczenie. Największa różnica w szukaniu pracy w Polsce i w Anglii jest taka, ze tu pracodawcy nie boja się zatrudniać ludzi bez doświadczenia. Tutaj trening spada na pracodawcę, który zwykle jest chętny żeby to robić. To zupełnie odmienne podejście od polskiego. Sam pochodzę z niedużego miasta, kiedyś sprzedawca spożywczego sklepu szukał pracownicy i chciał, żeby była to osoba po studiach, z doświadczeniem i przynajmniej dwoma językami z biegłą ich znajomością. Nie wiadomo po co komukolwiek w spożywczaku znajomość dwóch jeżyków jest potrzebna. Inna sprawa, że ów pracodawca nie miał nawet jak sprawdzić umiejętności językowych kandydatów – sam umiał tylko język ojczysty. Te wybujałe wymagania są jawnie przeciwstawne tym co oferują polskie uczelnie. Poziom kształcenia niestety jest niski. Nijak ma się wiedza zdobywana na studiach z wiedzę potrzebną w pracy. Kierunki są niedostosowane do potrzeb rynku. Programy przestarzałe. Oczywiście to tylko generalizowanie, ale jakość kształcenia pozostawia zbyt wiele do życzenia. Kiedyś ktoś nie pomyślał, albo nie miał czasu, aby to zrobić i postawił na ilość zamiast na jakości – to się sprawdza na wojnie czego przykładem były elitarne niemieckie Tygrysy w potyczkach ze znacznie większa ilością masowo produkowanych czołgów radzieckich. Ilość wygrała wtedy z jakością. Ale z wykształceniem tak nie ma, niestety. W Anglii nie ma pędu do uniwersytetów. Studia są płatne, jest szeroka pomoc finansowa dla studentów, włącznie z całkiem sporymi kredytami studenckimi, które spłaca się jak się uzyska pewien poziom wynagrodzenia. Ale mimo to studiowanie jest drogie, a jednym z najdroższych miast jest pobliski mi Exeter – około stutysięczne miasto w Devonie. Jest ono najdroższe z dwóch powodów – kosztów utrzymania i relatywnie trudnej sytuacji na rynku pracy dla studentów i niskimi zarobkami. Dlatego większość Anglików kończy edukacje na koledżu, które daje większe możliwości zatrudnienia w zawodzie. Tak szkoli się hydraulików, elektryków i mechaników samochodowych itp itd. A i tak znaczna cześć osób i tak nawet tego nie posiada – a mimo to jakoś żyją. Znaczna część zadowala się kształceniem w ramach zawodu. Można uzyskać kwalifikacje, pod warunkiem, że pracuje się w zawodzie. Odpowiednie papiery po dwudniowym kursie może dostać nawet taksówkarz, ale większość podobnych kursów to zadanie na parę miesięcy. Artur Pomper