Dziennik emigranta: o Ślązakach i patriotyzmie

0
1312
views

05.04.2011 Torquay
Dziennik emigranta: o Ślązakach oraz śląskości
Dziś znów miałem przyjemność słuchania autorskiego programu Kuby Streczkowskiego „Za a nawet przeciw” w radiowej Trójce.

Tematem audycji były słowa prezesa Kaczyńskiego o Ślązakach, że niby oni są zakamuflowanymi Niemcami. Ekspertami, z którymi rozmawiał dziennikarz, byli prezes Ruchu Autonomii Śląska dr Jerzy Gorzelik – oraz profesor historii mojej Alma mater (Uniwersytety Śląskiego) Zbigniew Woźniczka. W programie tym mają szanse do zabrania głosu także osoby, które dzwonią do redakcji oraz internauci, których wypowiedzi czyta prowadzący audycję.

Eksperci przekonywali, że bycie Ślązakiem, to bycie także Polakiem – i że słowa Kaczyńskiego były krzywdzące. Przypomnieć też chciałbym słowa innego Ślązaka wypowiedziane dzień wcześniej – słynny reżyser i polityk, Kazimierz Kutz powiedział ironicznie, że za zasługi wobec Śląska Kaczyńskiemu powinno się postawić pomnik – bo nikt jak on nie przyczyniłby się do propagowania odrębności Ślązaków. RAŚ chce autonomii dla Śląska a przy okazji stworzyć w Polsce system federalny. Dr Gorzelnik twierdził, że jeśli autonomiczny Śląsk miałby swój budżet, to pieniądze mógłby wydawać lepiej niż centralny rząd w Warszawie. Historyk Uniwersytetu Śląskiego twierdził zaś, że postulaty Ruchu można by zrealizować przy dobrej działalności samorządów lokalnych bez zmiany ustroju terytorialnego państwa. Poza tym sam Ruch ma zbyt małe poparcie, żeby coś takiego przeprowadzić.

Najciekawsza dyskusja toczyła się jednak pośród słuchaczy, którzy zabierali głos. Niektóre stwierdzenia były nie mniej dyskusyjne niż wypowiedź samego Kaczyńskiego. Parę osób wykazało się nie tylko skrajną ignorancją i źle pojętym patriotyzmem, żeby nie powiedzieć szowinizmem.
To co mnie zaskoczyło to miałki poziom dyskusji oraz brak wiedzy historycznej. Na szczęście prowadzącemu audycję udało się dodzwonić do historyka, który mówił o autonomii województwa śląskiego w okresie międzywojennym – że to polskie państwo pokazało, że potrafi docenić odrębność kulturowo-społeczną tego obszaru nadając mu bardzo szeroką autonomię. A zrobiło to, żeby pokazać Polakom i Ślązakom mieszkającym w Niemczech, że Polska też potrafi wykorzystać potencjał tego regionu i ich mieszkańców. I ta autonomia i jej sukcesy były podstawą sukcesu państwa polskiego podczas plebiscytu na Śląsku. Profesor Woźniczek przypomniał, że trzy Powstania Śląskie wybuchły po to, żeby przyłączyć te tereny do Polski a nie do Niemiec. Kaczyński chyba tej lekcji historii zapomniał, albo na niej nigdy nie był.

Nie przekonały mnie natomiast głosy słuchaczy mówiące, że Ślązacy wzdychają do Niemiec jako do swojego państwa. Zapominają, że przed pierwszą wojną światową Niemcy zabraniali na Śląsku mówić po polsku. Ironia losu sprawiła, że po drugiej wojnie rządzone przez komunistów polskie państwo robiło prawie dokładnie tak samo utrudniając mówienie w śląskiej gwarze. Ślązacy jak przekonywał prezes RAŚ nie chcą niczego odrębnego dla nich samych – wierzą, że pozostałe regiony w Polsce zyskają na autonomicznych samorządach. I choć państwo regionalne, a później federalne jest sprzeczne z ustrojem naszego kraju, a także jest obce historycznym regulacjom, to autonomia mogłaby przyczynić się do lepszego zagospodarowania środków dla regionu. RAŚ chciałoby bardzo rozszerzonej autonomii i to bardzo nie podobało się słuchaczom. Historyk natomiast twierdził, że dobry samorząd lokalny byłby w stanie część z postulatów stowarzyszenia spełnić. Może to jest więc droga, którą powinno się iść.

Zadziwiło mnie natomiast nastawienie słuchaczy, którzy nie tylko byli przeciwko autonomii, ale też wyjątkowo niepochlebnie wypowiadali się o samych Ślązakach. Słychać było pokłady nienawiści wobec wszystkiego, co chciałoby być inne od tego co Polskie. W Ślązakach widzieli oni forpocztę piątej kolumny niemieckiej. Nowych volksdeutschów. To przerażająca nietolerancja. I jak pisałem o tym, że Kaczyński zbiera w sobie fobie takich ludzi to nie jest nadużycie. A gdzie ta słynna polska tolerancja? Gdzie poszanowanie odmienności? To przykre słychać tak zacietrzewionych ludzi. I te niziny społeczne reprezentuje teraz PiS i Kaczyński. To igranie na najniższych możliwych emocjach. Moim zdaniem to niegodne polityka, który kiedyś mienił się ojcem opatrznościowym narodu, którego słuchał prezydent. Wstyd i hańba.

Artur Pomper