Libia współpracowała z Amerykanami i Brytyjczykami w torturowaniu podejrzanych o terroryzm

1
1367
views

Libia – amerykańscy i angielscy szpiedzy współpracowali z reżimem Kadafiego Dzisiejsze dzienniki światowe obiegła informacja o tym, że Amerykanie (CIA) i Anglicy(MI6) ściśle współpracowali ze służbami specjalnymi Kadafiego.

To niby nic nowego, ale dziś okazało się, że szpiedzy tych dwóch krajów używali Libii choćby do przesłuchiwania podejrzanych o terroryzm. Przesłuchiwania odbywały się przy użyciu – zabronionych na Zachodzie – metod. Chodzi o tortury.
Dziś też wyszło na jaw, że polski i amerykański rząd próbował powstrzymać Wikileaks – stronę publikującą tajne materiały dyplomatyczno – szpiegowskie przed publikacją niewygodnych dokumentów. Tym razem również chodziło o tajne więzienia CIA, które miały znajdować się w Polsce. Obydwa rządy próbowały zatuszować sprawę, żeby Polacy nie wycofali się w misji w Iraku i Afganistanie.

Amerykanie słusznie podejrzewali, że Polacy przez te rewelacje gotowi będą wycofać swoje wojsko z Iraku czy Afganistanu. Jak powszechnie wiadomo nie było w Polsce przyzwolenia społecznego na tą misję, ale rząd Millera i prezydent Kwaśniewski nikogo o zdanie nie pytali.

Kadafi jeszcze piętnaście lat temu był czarną owcą międzynarodowej dyplomacji. Nikt go nie zapraszał, nikt go nie odwiedzał. Przyczyniły się do tego przede wszystkim fatalny lot, który zakończył się w miasteczku Lockerbie (w Szkocji) gdy zginęło ponad 300 osób w samolocie i na ziemi. To libijski terrorysta podłożył bombę w samolocie. Trwało to trochę i kosztowało ponad 3 miliardy dolarów, żeby odwrócić bieg historii, i znowu powrócić na salony światowe. Potem Kadafi rozbijał swój namiot na całym świecie. A czułe zdjęcia z przywódcami światowymi potwierdzały jego odmienione oblicze. A on lubił robić sobie zdjęcia – z Sarkozym, Berlusconim czy Tony Blairem. W każdym razie odmienił on swoje oblicze – i stał się antyterrorystą. To ironiczne, do czego może doprowadzić obstrukcja ze strony świata.

Teraz wychodzi na jaw, że Kadafi nie tylko zmienił front na pokaz. Przypomnę po inwazji na Irak w 1991 roku, gdy reżim Saddama Husajna zajął zbrojnie sąsiedni Kuwejt – Kadafi przestraszył się, że świat zrobi wreszcie porządek z nim. I zrobił największy zwrot swojego życia. Odciął się od terrorystów i zaczął współpracować z Amerykanami. Tylko, że nikt nie wiedział, że jego współpraca nie ograniczyła się do wydania starych znajomych. Kadafi poszedł o krok dalej. Najwyraźniej zezwolił Amerykanom i Brytyjczykom przewieźć na swoje terytorium schwytanych podejrzanych o związki z terroryzmem. A następnie przewiezionych więźniów poddawano torturom, które na Zachodzie byłyby niezgodne z prawami człowieka. W tym momencie trzeba dodać, że Amerykanie stosują niektóre tortury zgodnie z obowiązującym u nich prawem. W tym jedną z metod powszechnie znaną – w której oszukuje się się poddawanego torturom, że zostanie utopiony.

Amerykanie znani są z używania podwójnych standardów, wtedy gdy jest im to wygodne. Po tym jak opublikowano co się dzieje z więźniami w amerykańskiej bazie na Kubie – w Guantanamo, świat zwrócił uwagę na to co Amerykanie robią z terrorystami – domniemanymi czy prawdziwymi. Pytanie tylko, kto zgłosił takie zapotrzebowanie do Kadafiego?

Cała historia jest zagmatwana. Kadafi nigdy nie przebierał w środkach, żeby utrzymać się u władzy, nawet pomimo faktu, że jego zamach stanu był w zasadzie bezkrwawy. Ale żeby pozostać u steru musiał on zbudować, przeszkolić i wyposażyć sprawny aparat opresji. Bez tego z pewnością udałoby się go wymienić wcześniej. Amerykanom i Brytyjczykom z pewnością było to na rękę, żeby „zadawać pytania” w spokoju i daleko od wściekłych reporterów wietrzących sensację. Kadafiemu potrzeba było powrotu do międzynarodowej polityki. Czyli nic innego jak stare konfucjańskie powodzenie – ja podrapię ciebie po plecach, gdy ty podrapiesz mnie.

www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper