Dziennik emigranta: sylwetka Andrew Lloyd Webber

0
1337
views

13.04.2011 Torquay
Dziennik emigranta: sylwetka Andrew Lloyd Webber
Ostatnio widziałem bardzo dobry wywiad jakich w Polsce się nie spotyka.

Bo to z pewnością nie była laurka gwiazdy światowego formatu, kompozytora i multimilionera. Andrew Lloyd Webber, który jest też angielskim lordem (królowa Elżbieta nadała mu ten tytuł szlachecki) to największy żyjący kompozytor Wielkiej Brytanii. Jego majątek szacuje się na miliard dolarów! Skomponował najbardziej kasowy musical wszech czasów – „Koty”, oraz „Upiór w operze”, „Evita” oraz niezliczonych piosenek popowych i nie tylko.

To co najciekawsze w wywiadzie Piersa Morgana (to angielski dziennikarz, były redaktor naczelny jednego z większych tutejszych dzienników – Daily Mail, sędzia w programie „Britain Got Talent” na którego licencji jest polski „Mam talent”, który ostatnio zastąpił Larrego Kinga w jego amerykańskim talk show) to pytania, które zadawał. Bo nie bał się zapytać o rzeczy niewygodne czy niepochlebne. Także o wątki bardzo intymne – spytał trzecią żonę muzycznego geniusza, czy to prawda, że to co przyciągnęło ją od lorda to jego wielkie przyrodzenie. (druga żona kompozytora – Sarah Brightman tak odpowiedziała w wielu wywiadach).
Piers Morgan wyszedł z założenia, że nie można dorobić bajońskiej fortuny obchodząc się ze wszystkimi w bawełnianych rękawiczkach. I owszem jeśli chodzi o muzykę Andrew Lloyd Webber jest bezkompromisowy. Wie czego chce, a skoro on za coś płaci (a sam produkuje swoje przedstawienia) – to żąda wszystkiego co najlepsze. I w takiej formie jak on chce, nie ma żadnego kompromisu. A że jest muzycznym geniuszem, a jego geniusz jest poparty fantastycznymi sukcesami finansowymi – może żądać czego chce. Bo generalnie wie co jest dobre. I nie raz ryzykował wszystko co posiadał, żeby dostać to, czego chce – porzucił otwarte stypendium do Oksfordu, choć pochodził z niezamożnej rodziny (jego ojciec też był kompozytorem, a jego brat jest Julian jest wiolonczelistą). A przy produkcji musicalu wszech czasów „Koty” zastawił wszystko co posiadał, żeby produkcja doszła do skutku. Trzeba przyznać, że miał nosa. Choć jak sam mówi – jest najgorszym businessmanem jakiego nosił świat. Na takie stwierdzenie, dziennikarz powiedział, że nigdy nie widział tak bogatego businessmana! Sam Webber przyznał, że gdyby był „tylko” kompozytorem, z pewnością byłby bogatszy.

Jednak pomimo tej – powiedzielibyśmy niezbyt jasnej strony wielkiego kompozytora, który zawsze wie czego chce jeśli chodzi o muzykę, Andrew Lloyd Webber jest w miarę przeciętnym geniuszem. Co oznacza, że jest także co nieco ekscentryczny. Przyznała to jego trzecia żona Madeline Gurdon, z którą w związku jest od dwudziestu lat. Powiedziała, że Andrew funkcjonuje tylko dzięki znacznej liczbie osób wokoło niego. To co mnie zdziwiło, że lord Webber lata tanimi liniami lotniczymi, do swojej willi na Majorce (używa flybe.com) a jego samochodem na wyspie nie jest żadne Ferrari czy jakieś Porsche – Andrew jeździ zwyczajnym Citroenem Picassą. Mówię jeździ, a raczej jest wożony, jako, że on sam nie prowadzi samochodu od wielu, wielu lat. Za to sam gotuje, o czy mógł przekonać się dziennikarz. Sam też kupuje swoją żywność. Lord Webber ma też inne małe dziwactwa, ale obraz jaki rysuje się z tego pogłębionego wywiadu, pokazuje, że niezwykły kompozytor światowych hitów jest w miarę zwyczajnym facetem. Jest też rozbrajająco szczery: zapytany czy teraz – po dwóch rozwodach jest lepszym mężem stwierdza śmiało, że najprawdopodobniej nie. A gdy dziennikarz spytał co się zmieniło, gdy u kompozytora wykryto raka prostaty – Andrew rzekł, że nie może mieć teraz seksu.

Nie widziałem w Polsce takiego stylu prowadzeniu wywiadu (dziennikarz pojechał na Majorkę, żeby obejrzeć dom kompozytora oraz spotkał go na planie najnowszej musicalowej produkcji – rozmawiając tam ze współpracownikami). Może dlatego, że sam Piers Morgan znany jest ze swej bezpośredniości oraz sam ma status celebryty.
Do stworzenia tego wywiadu spytano nie tylko najbliższą rodzinę oraz współpracowników. Wywiad taki jak ten to praca całej rzeszy ludzi, a nie tylko jednego dziennikarza, który przeprowadza rozmowy. Chciałbym w Polsce widzieć coś podobnego.

Artur Pomper