O gejach i lesbijkach

0
1340
views

Sytuacja gejów I lesbijek – Polska a Anglia Za niedługo w Warszawie kolejne święto gejów i lesbijek – Gay Pride. Nasze państwo zachęca uczestników zza wschodniej granicy niższymi wizami na to wydarzenie – specjalnie dla Ukraińców, Białorusinów i Rosjan.

W Warszawie i w innych dużych miastach taka impreza to nie jest nowość, ale wciąż budzi to wielkie poruszenie wśród społeczeństwa. Pozostałe kraje Wspólnoty Europejskiej mają dużo luźniejsze prawa zawierania związków przez gejów i lesbijki, Polska jest pod tym względem bardzo zapóźniona, o czym nieustannie przypomina nam Komisja Europejska, zalecając zmianę prawa. A jak to jest w Wielkiej Brytanii? Zdecydowanie inaczej.

To, że prawo jest zupełnie inne to żadna nowość. Choć prawo do małżeństwa i adopcji jest czymś nowym, to już od dawna istniały zapisy delegalizujące wszelką dyskryminację, w tym ze względu na seksualność. Związki partnerskie, które są równe pod względem prawa z małżeństwami mężczyzny i kobiety to kwestia paru ostatnich lat. Również prawo do adopcji jest rzeczą nową. Jednym z pierwszych osób, które zawarły takie małżeństwo był słynny piosenkarz Elton John, który poślubił wieloletniego partnera David Furnisha. Ostatnio też małżonkowie adoptowali dziecko urodzone przez surogatkę, a media publikowały zdjęcia szczęśliwego taty. Do tego jeszcze w Polsce długa droga. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie zupełnie inne nastawienie Anglików do gejów i lesbijek, które zmieniało przez ostatni wiek. Na początku dwudziestego wieku homoseksualizm był karalny i nawet znany pisarz Oscar Wilde został skazany na więzienie z tego powodu. Dziś to nie do pomyślenia. Czasy się zmieniły. Diametralnie.

Największą jednak różnicą pomiędzy naszymi dwoma krajami jest mentalność. Ta mentalność zmieniała się przez długi czas i jest wynikiem szeregu starań środowiska. Tutaj matki powiedzą, że marzyłyby gdyby ich dzieci były szczęśliwe, niezależnie kogo sobie wybiorą. Nawet starsi ludzie nie są temu przeciwni, a przynajmniej tego nie okazują. Owszem, to co sobie pomyślą to ich sprawa, ale głośno tego nie powiedzą (chyba, że w zaciszu swych domów) bo tak po prostu nie wypada. Bo przez ten ostatni wiek zostali nauczeni że osoby homoseksualne i heteroseksualne w zasadzie poza niewielkimi szczegółami się nie różnią.

To dla nich nie jest terra incognita, niewiadoma. Ta odmienność jest w sumie niewielka przecież. Każdy człowiek chcą być kochanym czy kochaną, mieć dobrą pracę, pieniądze, prestiż, przyjaciół, wille na Lazurowym Wybrzeżu – i to nie zależnie czy jest homo czy heteroseksualny, jest Żydem, Arabem albo Chińczykiem. Wszyscy jesteśmy podobni. Więc skoro nasze pragnienia są takie same – to dlaczego z tym walczyć? Potępiać? To chyba mało chrześcijańskie. Tą zmianę mentalności po trosze wymusiło też prawo – które zakłada (nie tylko w teorii – jak jest w Polsce), że wszyscy są wobec prawa równi. Z tym, że samo prawo jest tu zupełnie inaczej przestrzegane – nie jako narzędzie do opresji, ale jako sposób na to żeby się lepiej żyło. I to prawo mówi, że nie wolno podżegać do nienawiści z powodów rasy, religii, czy seksualności – bo to jest karane surowo. Nawet surowiej od przestępstw nie związanych z dyskryminacją. Podobnie jest z prawem pracy – nie można kogoś zwolnić tylko dlatego, że ktoś jest gejem czy lesbijką. Powiedzieć ktoś może, że w Polsce obowiązuje podobne prawo. Owszem, ale jak jest z jego przestrzeganiem i jego bronieniem choćby przez policję. Z tym jeszcze tak dobrze jak w Anglii nie ma. Oczywiście tutaj, w Anglii to się nie zmieniło z dnia na dzień – przestępstwa na tle rasizmu (albo dyskryminacji) traktuje się priorytetowo dopiero od momentu głośnej zbrodni bodajże w Londynie na pewnym Murzynie. Policja nie potraktowała należycie tej sprawy i winni tej sytuacji funkcjonariusze ponieśli konsekwencje – po serii burzliwych demonstracji, a na dodatek potem zmieniono prawo. To właśnie wykonywanie prawa w praktyce musi się zmienić w Polsce. Niestety zapisy o karaniu dyskryminacji są w Polsce martwym prawem. W ostatnich czasach powoli to się zmienia, też dzięki wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

To zrozumienie niemożliwe byłoby gdyby nie nastawienie największego kościoła na Wyspach – kościoła anglikańskiego. To tu widać było zmiany – kobiety księża (przyznam, że i dla mnie był to mały szok, ale nie widzę przeciwwskazań), księża geje i lesbijki, biskup gej. To jest kolosalna różnica między polskim kościołem katolickim, który jest bardzo konserwatywny. Ja nie mówię, że w Polsce trzeba było tego samego. Ale to kościół w Polsce ma moralny obowiązek, żeby wszystkich ludzi przyjmować do wspólnoty. Taka jest jego posługa. I to on ma szanse zmieniać nasze zachowania, bo wciąż jeszcze to on kreuje nasz system moralny. Zmiana nastawienia będzie długotrwała i zależy po równi od kleru, nastawienia mediów i nastawienia społeczeństwa do prawa jako takiego. Przeniesienie prawa angielskiego na nasz grunt literalnie pewnie byłoby błędem. Myślę, że społeczeństwo musi jeszcze dorosnąć do pewnych spraw. Ale przykład musi iść z góry. Poza tym pewnie zmiany są potrzebne – choćby sprawy konkubinatu. Tu nie chodzi o jakiś krok milowy, ale po prostu prawo musi nadążać za zmianami w życiu. Prawo nie powinno być anachroniczne. Umożliwienia prawa do adopcji parom tej samej płci jest z pewnością odległe, ale nie można zapominać o 50 tysiącach takich rodzin, które obecnie w Polsce mieszkają (to są ostrożne szacunki). Dlaczego prawo ma ich wysuwać poza nawias społeczeństwa? Gdzie ta równość o której mowa w polskiej konstytucji? Czyż to nie jest hipokryzja?

Angielscy homoseksualiści cieszą się dużą swobodą. Zarówno w pracy, jak i w urzędach, czy też na ulicy. Długo to trwało, zanim tak się stało. Nie mówię, że Polska musi od razu wszystko akceptować, ale to nie znaczy, że możemy trwać w jakimś skansenie – tylko dlatego, że to się nam nie podoba.

 

Artur Pomper