Dziennik emigranta: Flotylla Wolności znów płynie do Izraela

0
1349
views

04.07.2011 Torquay

Dziennik emigranta: Flotylla Wolności uziemiona w Grecji

Kolejna Flotylla Wolności zbliża się powoli do Strefy Gazy. Strefa Gazy to część Autonomii Palestyńskiej na wybrzeżu Morza Śródziemnego – na granicy Izraela i Egiptu. Na powierzchni niespełna 360 kilometrów kwadratowych gnieździ się ponad milion czterysta tysięcy Palestyńczyków. To miejsce wyjątkowo biedne. Brakuje jedzenia, środków farmaceutycznych, paliwa, energii elektrycznej i wszystkich najpotrzebniejszych artykułów. Brakuje pracy. Brakuje perspektyw. Jednego czego nie brakuje, to broni. Jest jej tam zdecydowanie za dużo.
Sama Strefa Gazy miała być arabską częścią Palestyny (na mocy rezolucji ONZ), ale podczas którejś z kolejnych wojen z sąsiadami Izrael przejął władzę w tym rejonie. Prawdziwe problemy Strefy zaczęły się, gdy w wyborach parlamentarnych wygrał Hamas, uważany za Izrael i społeczność międzynarodową (nie bez powodu) za organizację terrorystyczną. W 2008 roku Izrael uznał Strefę za wrogie terytorium (Hamas nie uznaje państwa Izrael, jest natomiast za utworzeniem niepodległego państwa palestyńskiego na obszarach całej Palestyny – czyli dzisiejszej Autonomii Palestyńskiej oraz Izraela), oraz odciął najważniejsze media (prąd) i dodatkowo wzmocnił i uszczelnił granice. Jednocześnie wycofał swoje wojska ze Strefy i zablokował region. To się stało przy udziale sąsiedniego Egiptu (poprzedni prezydent, który ustąpił na początku tego roku obawiał się terrorystów przenikających ze Strefy Gazy)

Flotylla Wolności ma na celu przerwać izraelską blokadę Strefy Gazy. To jest o tyle ważne, że Strefa jest na krawędzi katastrofy humanitarnej. Jedna trzecia mieszkańców nie pracuje, są poważne braki dostaw prądu, lekarstw i jedzenia. Izrael blokuje przywóz materiałów budowlanych. Restrykcje są także na granicy z Egiptem, który obawia się zalewu terrorystów u siebie. Strefa Gazy jest odcięta od świata, nie działają gazety, Izrael nie wpuszcza w ogóle dziennikarzy zagranicznych. Prawie półtora miliona mieszkańców jest w zasadzie więźniami Izraela i po części Egiptu. Zakładnikami Hamasu.
Ubiegłoroczna Flotylla Wolności skończyła się tragicznie. Izrael zapowiedział, że nie dopuści do przerwania blokady Strefy i słowa dotrzymał. Zakończyło się to interwencją izraelskich żołnierzy i śmiercią 9 osób na pokładzie tureckiego statku. Dziś media podały, że 8 z dziesięciu statków w portach greckich zostało aresztowanych w porcie.

Flotylla Wolności znów ściąga na siebie uwagę. Trudno się połapać w tym, czy oni dobrze robią, czy to Izrael ma rację – konflikt trwa już za długo i w zasadzie mało kto umie się połapać kto tu jest ofiarą, kto zbrodniarzem. Wszyscy po części? Nie widać nawet zgody co do tego, że by się chciało rozpocząć negocjacje pokojowe. Ostatnio Barack Obama namawiał premiera Izraela Benjamina Nataniahu do uznania państwa palestyńskiego i wycofanie się do granic z 1967 roku. Na co izraelski premier oświadczył mu, że to byłoby samobójstwo państwa Izrael. I pewnie miał rację. Dotychczas Izrael wygrał wszystkie wojny z sąsiadami (jeśli nie liczyć wycofania się z południowego Libanu parę lat temu). Kiedyś czytałem, że Izrael nie może sobie pozwolić na porażkę na wojnie, bo inaczej przestałby istnieć. Gdyby pozwolił sobie na przegranie wojny zostałby zepchnięty do morza.

Strefa Gazy jest miejscem wyjątkowym, maleńką enklawą nad brzegiem morza. Nie posiada bogactw naturalnych, nie posiada naturalnych granic. Nie jest się w stanie bronić. Jednak Izrael stwierdził, że to jest terytorium wrogie. Zanim jednak je podbić (co pewnie by mu się udało, ale koszt byłby niewspółmiernie wysoki) zostawił je samemu sobie, jednak nie dając szansy na odbudowanie potencjału. De facto Strefa Gazy jest więzieniem. Wprawdzie dużym, ale jednak więzieniem. Izrael od blokuje ten kraik, gdyż nie zgadza się na rządy terrorystycznego Hamasu.

Z pewnością racje są po obu stronach. Z pewnością nie jest dobrze, że Strefa Gazy jest więzieniem. Flotylla Wolności pewnie jest dobrą inicjatywą. Ale nie wiem czy coś zmieni. Nagłośnienie faktów może nie wystarczyć. Choć mam nadzieję, że się coś da się w ten sposób uzyskać. Nie widzę żadnego dobrego rozwiązania. Hamas i Izrael są równie nieprzejednani, a cierpią zwykli ludzie nie mający nic wspólnego z terroryzmem. Jak mówił mój profesor od historii kompromis nie jest dobry, bo obie strony na nim tracą. Ale perspektywa, że jedna strona dostaje wszystko jest przerażająca. Niezależnie która to strona
Mieszkańcy Strefy Gazy to zwyczajni ludzie: chcą pokoju, normalności, przewidywalności i perspektyw. Chcą normalnie żyć. Flotylla Wolności znów kieruje uwagę świata na tą część naszego globu. Czas najwyższy, żeby w końcu zaczęło się tam dziać coś lepszego. Miejmy nadzieję, że im się uda.

Artur Pomper