Wakacje – sezon na sekty!

0
1387
views

Rozpoczynają się utęsknione wakacje: obozy, kolonie, nawiązywanie nowych znajomości, przyjaźni, a może i rodzenie się pierwszych miłości, nowych związków.

Wakacje to z jednej strony czas zabawy i beztroski, z drugiej to również okres wzmożonej działalności różnego rodzaju organizacji i ruchów religijnych, które potocznie określa się jako sekty. Często ich nazwy nie zdradzają prawdziwego celu, gdyż ukryte są pod szyldami stowarzyszeń lub fundacji Wielu z nas, może nawet większość, uważa że nigdy nie dałaby się zwerbować do sekty.

Czym kuszą nas sekty?

W sekcie jest tworzona iluzja doskonałości. Często uczestnicy wprowadzani są w stany euforyczne, przyjemne. I podparte fizjologią – choćby hiperwentylacją (szybkim oddychaniem, prowadzącym do natlenienia organizmu), podczas której wydzielają się endorfiny, czyli tzw. hormony szczęścia. Powoduje ona zmiany stanu świadomości. Kiedy wchodzimy do grupy, wszyscy są mili, radośni i tryskający energią, wszystko im się udaje.

Myślimy, że to będzie trwało wiecznie. Jesteśmy zachwyceni. Uważamy, że to nasze miejsce na ziemi. Szczególnie, gdy w domu nie jest "różowo" a w sekcie stykamy się z bezproblemową rzeczywistością. Wszyscy mają dla nas czas, są gotowi nam pomóc, nawet pożyczyć pieniądze, zaoferować pracę, opiekę nad chorą matką czy dzieckiem. I to tworzy poczucie raju na ziemi. W ten sposób grupa w nas inwestuje.

Model wychowania?

Badania nad skutkami różnych stylów wychowawczych wykazały, że model autokratyczny (odrzucając patologię) z punktu widzenia skutków zdrowia psychicznego jest lepszy od modelu skrajnie liberalnego. Dla większości to wniosek zaskakujący, a może obrażający. W naszym społeczeństwie jedną z najważniejszych wartości jest przecież wolność. Okazuje się, że model wychowania autokratycznego zaspokaja również jedną z najważniejszych naszych potrzeb – potrzebę bezpieczeństwa. Wszystko jest "poukładane" ma swoje miejsce. Wiadomo czego się spodziewać. A model liberalny to taki dom zbudowany z kart. Nic nie jest pewne i stabilne.

Brak jasno określonych zasad. Decyzje podejmowane są pod wpływem emocji (chce mi się – nie chce mi się). Przeważa spontaniczność nad planowaniem. Na pierwszy rzut oka taki model wydaje się mieć więcej zalet niż wad, ale z czasem pojawia się irytacja i brak bezpieczeństwa. Sekta to model skrajnego autokratyzmu, przeradzającego się w to-talitaryzm. Mimo to wielu na to się godzi. Tam wszyscy znają swoje miejsce. Istnieją zasady i normy, które pomagają sprawnie funkcjonować. Wszystko jest zaplanowane. Nie trzeba się troszczyć o sprawy codzienne – zdobycie pożywienia czy ubrania. Wszystko to mam zagwarantowane. Wiadomo kto rządzi, a kto wykonuje polecenia. Mistrz lub guru mówią, co jest dobre a co złe. Nasz świat jest pełen relatywizmu, neguje się prawdy dotąd niepodważalne, ciągle i nieskończenie dyskutuje się na tematy etyczne. Zacierają się różnice między dobrem a złem, a sekta oferuje stabilizację (na glinianych nogach), autorytet Mistrza (którego brakuje coraz bardziej w naszych środowiskach). W sekcie wszystko jest naprawdę, na pewno i na zawsze. Najbardziej narażeni? Bardzo dużo sekt kieruje się do młodych. Są najważniejszym i najczęstszym łupem.

Młody człowiek nie ma jeszcze wykrystalizowanego poglądu, jest więc łatwowierny. Tu trzeba być naiwnym, żeby iść za pogańskimi obrządkami. O tę naiwność najłatwiej jest właśnie wśród młodzieży i dzieci. Niektórzy interesują się dziećmi dlatego, że specjalizują się w filmach pornograficznych, nakręconych z udziałem nieletnich. Inni oddziałują na najuboższych. Taką sektą proletariacką są Świadkowie Jehowy, którzy idą do ludzi mało wykształconych i biednych. Można spotkać dużo młodych ludzi oszukanych przez tę sektę. Ale np. sekta „Świątynia Słońca”, działająca w Szwajcarii specjalizowała się w samotnych, bogatych starszych osobach, które wypijały płyn, po którym były podatne na działania przywódcy, a później zapisywały majątek sekcie.

W Polsce specjalistyczną grupą są Różokrzyżowcy, którzy interesują się ludźmi nauki. Ich ulubione miejsca to uczelnie. Takie miasta jak Kraków, Wrocław i Warszawa są szczególnymi obszarami ich działania. Oni nie liczą na ilość, ale raczej na jakość i docierają do ludzi wpływowych, którzy są w szkołach wyższych. Natomiast sekta „Niebo”, założona przez bioenergoterapeutę, prowadzi do całkowitej destrukcji człowieka, który zachowuje się tak, jakby całkowicie stracił możliwość logicznego rozumowania. Jeżeli wejdziemy w istotę tej sekty, to stwierdzimy, że panują tam piekielne zasady. Jednym ze skutków sekciarskich są tzw., kryzysy samobójcze. Wyjść z sekty Człowiek, który uwikłał się w sektę ma dalej rozum, ma dalej wolną wolę, zaczyna powoli myśleć, otwierają się mu oczy. Bardzo wielu uczestników sekt szybko ucieka od tej pułapki. Statystyki mówią, że 75% ludzi już po dwóch latach ucieka z sekt. Wracają do siebie, ale oczywiście są rozbici. Nie są wolni całkowicie od tego, co sekta w nich zrujnowała.

Rany po sekcie są głębokie, a blizny bardzo długo się goją. Pomoc bliskich Przede wszystkim nie odrzucać i nie szantażować: "Jeśli się nie zmienisz, to ". Nie wolno zrywać więzi. Trzeba zacząć rozmawiać. Pytać: dlaczego kontakt z sektą jest taki ważny? To kluczowe pytanie. Warto też skontaktować się np. z Ogólnopolskim Komitetem Obrony przed Sektami lub innymi organizacjami.

CZARNA LISTA PRZESTĘPCZYCH SEKT W POLSCE Antrovis, Chritianie, Czerwona Brygada, Gałąź Davida, Kościół Scjentologiczny, Najwyższa Prawda, Niebo, Raelianie, Rodzina Miłości, Ruch na Rzecz Odnowy 10 Boskich Przykazań, Sataniści, Sekta Moona, Świątynia Ludu, Święte Bractwo Zakonne Himawanti, Świątynia Słońca i Wielkie Białe Bractwo.

 

JZP