Dziennik emigranta: relacje Polska – Rosja

0
1305
views

19.09.2011

Dziennik emigrant: 17 września kolejna rocznica napaści Rosji na Polskę w 1939 roku – a nasze relacje międzynarodowe.

Parę dni temu minęła kolejna rocznica walczącego września 1939 roku. Siedemnastego września będąc atakowanym od zachodu, północy i południa przez wojska hitlerowskie Polska dostała cios w plecy – została zaatakowana ze wschodu. Radziecka Rosja ze swoimi wojskami weszła na terytorium Polski, żeby wyjść z niej dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
I choć Polska teoretycznie była wolnym i niepodległym krajem po 1945 roku, to w praktyce było inaczej o czym wszyscy dobrze wiedzą. Dopiero przemiany 1989 roku w Polsce, Czechosłowacji, Wschodnich Niemczech i ZSRR doprowadziły do tego, że Polska wraz z innymi krajami Układu Warszawskiego odzyskała niepodległość rzeczywistą. Odtąd stosunki z naszym byłym bratnim narodem pełne są problemów.

Ostatnie dwadzieścia lat było okresem trudnym dla relacji polsko – rosyjskich. Wyszliśmy spod wielkiego uzależnienia w rekordowym czasie i na naszych warunkach. Po ponad czterdziesty latach staliśmy się w pełni niepodległym krajem. Trzeba przyznać, że mieliśmy dużo szczęścia i wykorzystaliśmy nasz moment maksymalnie. Dziesięć lat wcześniej nie byłoby to możliwe bez gigantycznego rozlewu krwi. W 1989 roku udało się to bez rozlania jednej kropli. To był gigantyczny sukces, który nikomu się nie śnił.

Ale potem skończył się czas euforii, a zaczęła się druga faza – budowania nowych relacji. Z nowym Związkiem Radzieckim, a potem Rosją Jelcyna i Putina. Już nie jesteśmy na uwięzi rozkazów z Moskwy. Ale część Polaków wciąż się boi Rosji i jej władz. Bo już nie Rosjan. I to chyba największa zmiana. Owszem nie ufamy rosyjskim władzom. Te dają nam aż za dużo powodów na to. Ale już nie boimy się, że Rosja na nas napadnie zbrojnie. To, dzięki wstąpieniu do NATO i Unii Europejskiej jest mało prawdopodobne. Poza tym, czym Rosjanie mieli by do nas wejść? Ich armia jest w opłakanym stanie, poza tym utworzenie nowych państw po upadku ZSRR poważnie utrudniło atak na Polskę, choć (podobno) część rakiet wciąż wycelowanych jest w nasze miasta.
Nasza sytuacja się zmieniła nieporównywalnie w przeciągu 20 lat. Wojsko rosyjskie nie stacjonuje już w naszym kraju. Nie ma go też za zachodnią granicą. To był kolosalny sukces, który udało się bez gigantycznych nakładów pieniężnych ani bez jakiś wielkich ustępstw. To świetna robota polskiej dyplomacji. Oczywiście to nie odbyłoby się bez przyjaciół za granicą. Przyjaciół, którzy patrzyli na nas od dawna. I pomagali nam, kiedy im to pasowało. Bo co by powiedzieć o naszych stosunkach z Rosją, są one wypadkową tego jak my się przyjaźnimy z Amerykanami.
Z rosyjskiego punktu widzenia na pewno nie jesteśmy pokornym narodem. Najpierw wejście w struktury NATO przybliżyło ten sojusz wojskowy bliżej Rosji. Potem udana akcesja do Zjednoczonej Europy była uznaniem naszej niepodległości. Z pewnością nie podobały się Rosji nasze poparcie dla państw bałtyckich. I fakt, że to Polska ma znaczny udział w prowadzeniu wschodniej polityki Unii. Nie byli także zadowoleni z naszych poczynań w Gruzji i na Ukrainie w czasie Pomarańczowej Rewolucji. Także ingerowanie w sprawy Białorusi naruszają rosyjską strefę wpływów. Ale to nie znaczy, że mamy biernie pozwalać Rosji na wszystko.

A pozostałe relacje? Prowadzimy w miarę normalne interesy. Importujemy, eksportujemy, inwestujemy. Rosjanie inwestują u nas. Wymiana handlowa jest spora i ciągle rośnie. Jesteśmy ważnym partnerem Rosji i Rosja jest dla nas ważnym partnerem. Oczywiście nie brakuje zgrzytów i czasem wydaje nam się, że nie uwolniliśmy się od schematów zimnowojennych. Sprawa polskiego mięsa, warzyw, czy też gazu – to są przykłady jak źle traktuje nas Rosja. Ale pomimo tego nasze obroty wzrastają, a nasze gospodarki są w stanie ze sobą współdziałać. Pomimo tego co się na górze dzieje.

Bo to co na górze, nie zawsze jest różowe. Wciąż mamy nie uregulowane sprawy. Co z mieniem wywiezionym z Polski w czasie wojny? Co z Katyniem i znalezieniem odpowiedzialnych osób za to ludobójstwo? Co z dostępem z Zalewu Wiślanego na Bałtyk? Co z flotą na dalekowschodnich morzach? Dlaczego płacimy tyle za gaz od Gazpromu? Te i inne pytania wciąż się pojawiają w naszych relacjach. Rządy braci Kaczyńskich z pewnością nie przyczyniły się do rozwiązania tych problemów. Wydaje się, że przeciwnie – zaogniły sytuację. Rząd Tuska też jakiś specjalnych sukcesów nie ma – jeśli popatrzy się jak załatwił sprawę feralnego lotu prezydenckiego samolotu do Smoleńska. Ale zmienił się nasz stosunek do byłego „wielkiego brata”. Teraz te problemy w relacjach są możliwe do podniesienia. Tego się nie dało zrobić gdy Jarosław Kaczyński był premierem. A jego apel „do przyjaciół Moskali” był tylko wyborczym epizodem, który był mu potrzebny w tym momencie kampanii. PiS boi się Rosji (i wszystkich dookoła)

Dzisiejsze relacje Polski i Rosji są lepsze niż cztery lata temu i prawdopodobne najlepsze w nowej Rzeczpospolitej XXI wieku po 1989 roku. Nie brak problemów, nieufności i nierozwiązanych zaszłości. Ale to nie znaczy, że panuje między naszymi krajami wrogość. Robimy z Rosją wielomiliardowe interesy, często na przekór polityce. Może Moskwa nie traktuje nas już jak wasala, ale z pewnością chciałaby widzieć Polskę w swojej strefie wpływów. I to nie musi i nie powinno nam się podobać. My też mamy swoje interesy i naszą strefę wpływów. Chociaż nasze potencjały nie są jednakowe, to jak na razie dobrze sobie radzimy. Dwadzieścia ostatnich lat trzeba uznać za nasz sukces, choć nie całkowity – szkoda tylko, że sami nie wiemy czym byłby ten całkowity sukces.

Artur Pomper