Dlaczego musimy pomagać Grecji

0
1970
views

Czy jesteśmy zakładnikami Grecji? Kryzys jeszcze nie minął. Już nas nie tylko straszą, ale mówią, że nie da się uniknąć drugiej fali kryzysu. Jeszcze nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak silnie w nas uderzy.

Ale nie ma wątpliwości – to tylko kwestia czasu. Ale zanim to nastąpi musimy się uporać z Grecją. Bo jak tego nie zrobimy to dopiero będziemy mieli niezły chaos. Nie możemy pozwolić na niekontrolowane bankructwo Grecji. Nie możemy przestać jej pomagać. Bo inaczej nic nie ochroni euro. Nam też by się wtedy tak dostało, że poprzedni kryzys (który de facto jeszcze się nie skończył) będzie tylko jak ugryzienie komara. Staliśmy się poniekąd zakładnikami Grecji.

Co by się stało gdybyśmy pozwolili upaść Grecji? Dla przeciętnego mieszkańca Hellady oznaczałoby to poważne problemy finansowe, nawet jeśli ma mało do czynienia z państwem. Brakło by pieniędzy na emerytury, renty, płace tamtejszej budżetówki, świadczenia pomocy społecznej. Nie mogłaby normalnie pracować służba zdrowia czy policja. To dotknęłoby przeciętnego Greka. To nie znaczy, że nagle ludzie przestaliby przyjeżdżać na wakacje do Grecji, ale z pewnością byłoby tam mniej Europejczyków – choćby z powodu gorszego poczucia bezpieczeństwa..
Bo tak jak mówiłem, Grecja to tylko początek. Jej gospodarka stanowi około 2% gospodarki Unii, ale ratowanie tego kraju już kosztuje miliardy. I będzie kosztowało więcej. Ostatnio kraj ten otrzymał kolejną transzę ośmiu miliardów euro europejskiej pomocy. Gdyby jej nie dostała Grecja by sobie nie poradziła. Zbankrutowała by. Państwo byłoby w poważnych tarapatach. Ale to nie trwałoby w nieskończoność. W końcu znalazłby się ktoś, kto pożyczyłby im pieniądze. Ale to, co do tej pory zostało pożyczone byłoby bezpowrotnie stracone. I to są prawdziwe problemy. Bo to jest kolosalna suma pieniędzy. Grecy pożyczyli ponad 350 miliardów euro! A pożyczkodawcy to głównie niemieckie i francuskie banki. Banki, które w razie straty tych pieniędzy musiałyby ogłosić własne bankructwo. To byłaby spirala trudna do odkręcenia. Nie wiadomo czy Francja i Niemcy znalazłyby pieniądze, żeby pomóc tym bankom. A nawet gdyby znalazłyby – te kraje mogłyby się znaleźć na celowniku różnych spekulantów. O ile Francja i Niemcy może by sobie poradziły większy problem jest z Włochami i Hiszpanią.

Obydwa kraje mają znacznie większe gospodarki niż Grecja. Ale problemy ich wcale nie są mniejsze. Jeśli by się pozostawiło Grecję samej sobie spekulanci (na przykład różne fundusze hedgingowe, które dysponują prawie nieograniczonymi pieniędzmi) stwierdziliby, że można zarobić na zniszczeniu Włoch i Hiszpanii. Bo to nie sztuka zarobić gdy gospodarka rośnie. Sztuką jest zarabiać jak wszystko idzie źle. Niestety problem polega na tym, że są tylko ograniczone możliwości zaangażowania pieniędzy. Większość pieniędzy leży na kontach, ale leżąc tam zarabia się niewiele. Fundusze hedgingowe robią coś innego. One nie inwestują pieniędzy w nic rzeczywistego. One grupują graczy, którzy obstawiają duże pieniądze. Taki zakład, ale stawki są olbrzymie. Fundusz kojarzy dwie strony zakładu, pobierając prowizję. I ci gracze zakładają sobie, że na przykład złotówka będzie warta więcej niż 25 eurocentów. I powiedzmy, że dwie strony zakładają się, że to się zmieni w jedną albo w drugą stronę. Z tym, że każdy z graczy może przecież próbować coś z tym zrobić, żeby wygrać zakład. I wtedy taki delikwent rzuca na rynek taką sumę pieniędzy, która pozwoli mu zmienić kurs złotówki. Widzieliśmy to kilkakrotnie. Pan Soros – jeden z najbogatszych Amerykanów kiedyś upokorzył Bank Anglii. Oni chcieli utrzymać kurs funta, Soros chciał obniżyć. Soros miał więcej pieniędzy które rzucił na rynek. W rezultacie zarobił miliard dolarów w ciągu paru dni. Miliard! Musiał w tym celu zaangażować sumę dziesięć razy większą, ale zarobił fortunę. Fundusze hedgingowe dysponują znacznie większymi sumami niż byłby w stanie uzbierać sam Soros. Znacznie większymi. I nie mają takich ograniczeń jak banki – więc trudno je kontrolować.

Grecja nie może więc upaść w sposób niekontrolowany. Bo to byłby efekt domina. Padły by niemieckie, francuskie i inne banki. A potem przyszedłby atak na Włochy i Hiszpanię, które już mają duże problemy. A potem byłby koniec euro. Jeszcze nikt nie wyliczył ile to by kosztowało, ale ostrożne szacunki znacznie przekraczają jakiekolwiek pieniądze dotąd wydane. Więc opłaca się utrzymanie euro. To ono sprawia, że tak łatwo prowadzi się interesy na naszym kontynencie. Bez euro Europa cofnęłaby się w rozwoju o parę ładnych lat. A na to nie możemy sobie pozwolić. Dopóki mamy na to pieniądze musimy walczyć. O przyszłość Grecji i Unii, nie zapominając o przyszłości naszego kraju.

www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper