Polska polityka gospodarcza

0
1388
views

Inwestorzy zagraniczni zamiast Polski wybierają Estonię i Węgry. Tak wynika z amerykańskiego raportu firmy specjalizującej się w monitorowaniu inwestycji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Polska – podobnie zresztą jak i w innych rankingach – znów wypadła źle.

W wyniku „złego zarządzania politycznego Polska ma mniej inwestycji zagranicznych w stosunku do PKB niż przeważająca większość krajów Europy Środkowo-Wschodniej i mniej niż pozwalałyby na to ogólne warunki ekonomiczne” – twierdzą autorzy raportu.

– W Polsce mamy do czynienia z iście bizantyjskim i niekończącym się procesem prawnym. Jeżeli firmy nie mogą liczyć na to, że zawarte przez nie umowy będą wyegzekwowane w sposób szybki i sprawiedliwy, podważa to potencjał dla wszelkich ewentualnych przyszłych związków biznesowych – powiedział PAP dr Robert J. Shapiro, szef CEIS i autor raportu, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu USA i były doradca ekonomiczny prezydenta Obamy. Swoje krytyczne uwagi przedstawił też na Europejskim Kongresie Ekonomicznym w Katowicach.

Z kolei według opublikowanych w styczniu 2011 r. badań „The Wall Street Journal” i organizacji Heritage Foundation Polska zajęła 68. miejsce na 179 krajów pod względem wolności gospodarczej. Przed Polską są m.in. takie kraje, jak Oman, Trynidad, Tobago, Armenia, Czechy, Rumunia, państwa bałtyckie. Założenie firmy, które wymaga w Polsce aż sześciu procedur i 33 dni, daje nam w innym rankingu, przeprowadzonym przez „Doing Business”, miejsce 113.

W innych analizach nasz kraj wypada jeszcze gorzej. Na przykład w Polsce na podłączenie prądu do firmy czeka się średnio 143 dni, w Namibii 55. Aby otrzymać zezwolenia na budowę w Polsce, trzeba przejść przez 32 procedury i czekać średnio na nie 311 dni, co daje nam 164. miejsce na świecie.

Czas ucieka, a wciąż np. nie ma zatwierdzonego „Programu wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2020”.

Ministerstwo Finansów proponuje m.in. zmniejszenie wsparcia finansowego za tworzenie miejsc pracy, zrezygnowanie z przyznawania grantów w miejscowościach, gdzie stopa bezrobocia jest niższa od średniej krajowej, skrócenie okresu obowiązywania programu z pięciu do trzech lat i obcięcie budżetu programu aż o 165 mln zł. Oba resorty sprzeczają się też od dawna o ulgi dla inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych. Powstały zatem dwa projekty nowelizacji ustawy o działalności specjalnych stref ekonomicznych: jeden przygotowywany przez Ministerstwo Gospodarki i kontrpropozycja Ministerstwa Finansów. Do najważniejszych proponowanych przez resort gospodarki zmian należą: możliwość obniżenia, pod pewnymi warunkami, poziomu zatrudnienia, określonego w zezwoleniu w dniu jego udzielenia, o nie więcej niż 20% dla wszystkich przedsiębiorców strefowych (obecnie jest to możliwe jedynie dla zezwoleń wydanych po sierpniu 2008 r.), a przejściowo w latach 2010-2011 o nawet 25%. Ministerstwo Finansów idzie w przeciwnym kierunku – zamiast ułatwień dla inwestorów proponuje im się dodatkowe zaostrzenie warunków. Po ponad 1,5 roku negocjacji między resortami Ministerstwo Gospodarki zdecydowało w maju br., że nie będzie nowej ustawy o strefach ekonomicznych. Lepiej niech funkcjonuje stara niż nowa, mogąca w swej ostatecznej wersji być mniej korzystna dla inwestorów.

Jedyną, jak na razie, rządową „jaskółką” jest zapowiedź ułatwienia rejestracji nowej firmy. Od 1 lipca prowadzenie działalności gospodarczej ma być łatwiejsze niż dotychczas. Ministerstwo Gospodarki stawia na „zero okienka”, czyli system, który pozwoli na założenie firmy przez internet, bez konieczności wychodzenia z domu do jakiegokolwiek urzędu. Informacje pochodzące z wypełnionych przez przedsiębiorców wniosków zostaną zgromadzone w systemie Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG).

JAN WYGANOWSKI

www.Eurogospodarka.pl