Robot na miarę współczesności

1
1273
views

Wykorzystanie wiedzy w praktyce na każdym egzaminie okazuje się piętą achillesową. Komu wreszcie uda się zaprogramować tę pożądaną funkcję?

Zajęci karierą zawodową, stawiamy coraz większe wymagania dzieciom. Pociechom, które równie często przynoszą nam wstyd przed znajomymi, jak radość. Przecież nie zawsze są perfekcyjni, nie zawsze zdobywają najlepszą posadę, nie zawsze prześcigają swoich rówieśników. Brak wyróżniania się w zmaganiach, które nieprzerwanie trwają od czasów przedszkolnych, oznacza brak sukcesu,  a w rezultacie – wielką przegraną. Może zamiast rwać sobie włosy z głowy, najwyższy czas zwrócić uwagę na prawdziwy rozwój? 

Odkrywczym nie będzie stwierdzenie, że w szkole spotyka się wiele indywidualności. Nie bardziej odkrywcze będzie również to, że staramy się je zabijać, nie pozwalając, aby w zgodzie i porozumieniu uczyli się oraz rozwijali. Dlaczego więc narzekamy na coraz gorsze zachowanie coraz młodszych dzieci – często nawet kilkulatków, którzy rozpaczliwie proszą o zwrócenie na siebie uwagi, zrozumienie i szczerą rozmowę? Dlaczego narzekamy na brak zainteresowania i bierność? Czyżbyśmy widzieli nadzieję w tym, żeby Ci wrzuceni do worka o nazwie „trudni uczniowie”, rokowali jakąś nadzieją na przyszłość?

Inteligentni i pracowici, albo beznadziejne głąby. Jeśli rodzice oszczędzą nam takiego podziału, czeka on na nas w szkole. Indywidualny rozwój? Co z tego, że każdy kształtuje się inaczej? Masz to umieć i już. Nieważne, że wolisz przyglądać się renesansowym dziełom czy analizować budowę ślimaka. I matematyka, i chemia, i język polski, historia i WOS – wszystko musi być Twoją mocną stroną. Inaczej jesteś skreślony, nie zaliczasz się do grupy zdolnych uczniów. Dobry to ten, który potrafi wszystko. Systematyczny i bezkonfliktowy, aczkolwiek zaciekle broniący swojego zdania (koniecznie zgodnego z opinią nauczycieli czy rodziców). Tutaj nie ma miejsca na indywidualność.

Podnosimy więc swoje kompetencje na kolejnych kursach, szkoleniach, studiach podyplomowych. Inwestujemy czas w pracę i karierę, bo okazuję się, że mgr przed nazwiskiem nie jest żadnym wyróżnieniem. Znika gdzieś rozwój emocjonalny, tak jakby nagle przestał być ważny. Życie opiera się na nerwowej atmosferze pogoni związanej z dopisaniem kolejnego punktu do naszego CV. 

Nie ma sensu obarczać odpowiedzialnością za dzieci i ich zachowania rodziców, czy (co jest coraz popularniejsze) nauczycieli. To przykre, że na każdym kroku słyszy się negatywne opinie związane z polityką, złym programem, zbyt małą liczbą zajęć w szkołach. Nie twierdzę, że to jest idealne. Zdzieram głos, płaczę ze złości, przeklinam tych, którzy wprowadzają idiotyczne decyzje w nasze życie… a potem wracam do zapamiętywania zagadnień egzaminacyjnych, materiałów testowych, które zostaną porównane do klucza odpowiedzi. Systemu, w którym często nie ma innych ocen, jak dobrze – źle. Walczę o to, aby zaliczyli mnie do inteligentnych i pracowitych, choć w rzeczywistości wiem, że ten podział idealnie wkomponowałby się w dno śmietnika. Sprzeciw wyrażam stopniowo, drobnymi kroczkami, ostro za każdym razem obrywając po głowie. Przecież Ci bez stanowisk, głosu nie mają. Może najwyższy czas to zmienić?

Sandra Walecka

1 KOMENTARZ

  1. mądre wnioski. rzeczywiście trzeba byłoby zmienić podejście, tylko jak? kto ma siłę przebicia?