Duhkha – Niedosyt

0
1513
views

Niedosyt. Nieurodzaj spowodowany wyeliminowaniem pożądanego czynnika. Czy ktoś, z nas nie odczuwał kiedyś niedosytu emocjonalnego? Wątpię! W dobie uczuciowej kleptomanii jest to raczej niemożliwe.

Związki międzyludzkie, sport i praca mają jeden mianownik. Rywalizacja, a tam gdzie ona się pojawi, zawsze ktoś będzie czekał na więcej żądny braw i wiecznej chwały. 

W sporcie i pracy jednak uczucie to jest pożądane, bo stymuluje receptory wydzielania różnych ludzkich chemicznych świństw, przez które jesteśmy szybsi, pilniejsi, bardziej skoncentrowani. A jak to ma się do związków…

Uczucie to jest przede wszystkim bardzo niebezpieczne. Dlaczego? Jeśli mamy z nim do czynienia znaczy, że odebrano nam coś i/lub kogoś na czym/kim nam zależało. Więc pierwsza niestabilność parodniowa już za nami. Po okresie mokrej od łez poduszki pojawia się okres wyparcia.

W istocie jest to smutna czasoprzestrzeń, gdzie mimo jasnych znaków zewsząd uważamy, że temat nas już nie dotyczy i został zakopany w ogródku razem ze zdechłym w trzeciej klasie chomikiem w kartonie po małych, kolorowych kaloszach, albo innym kreszowym dresie. Jak już zorientujemy się, że świat nie jest tak barwny jak nasze stare kalosze pojawia się kolejne stadium. Melancholia pozwiązkowa.

Zacierają się wspomnienia, które akurat powinny być pielęgnowane jak pelargonia teściowej. Przestajemy nagle pamiętać o wszystkich kłótniach, rozbitych talerzach, cichych dniach i przewrzeszczanych minutach. I oto kiełkuje on – niedosyt.

Sprawia, że hołubimy piękne chwile spędzone w towarzystwie… a było ich ile… trzy. Ale to nie szkodzi. One pęczkują jak drożdże, zajmując nam całą przestrzeń przysadki wyłączając tym samym racjonalność. I co się dzieje? Zaczynamy rozważać, myśleć, dywagować i pleść dywan, tak aby jak będzie już skończony przypłynął wyczekiwany statek.

Tylko po co przez to przechodzić, skoro jacyś dobrzy ludzie wymyślili skalpele mogące przeciąć nawet najtrwalsze więzy głupoty. Niedosyt jest niebezpieczny i niewskazany. Proponuje zatem w celu wytępienia myśli związanych z fazą pierwszą przysadkę zalać czterdziestoprocentowym alkoholem, a na drugi dzień pomyśleć, że mimo wszystko fajnie jest tak cierpieć od czasu do czasu.

Wódka sama z nas wyparuje, a wypielęgnowany niedosyt…? 

Piotr Głowacki