Polsce grozi załamanie finansów publicznych?

0
1453
views

Ciągły problem z długiem publicznym Polski. Dług publiczny jest sumą wszystkich długów, które posiada państwo. Najczęściej praktykowana forma zadłużenia występuje w postaci papierów dłużnych (obligacje i bony skarbowe) wobec podmiotów prywatnych i instytucjonalnych zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Całkowity dług publiczny Polski to 750,8 mld złotych, co daje 19 710 złotych na jednego mieszkańca. Czy to jest wysokie zadłużenie czy nie, to kwestia wybranych kryteriów.

Dług publiczny należy traktować jak zadłużenie kredytowe osoby fizycznej. Dług publiczny można również porównać do zdolności kredytowej kraju. A zatem pojawia się pytanie, ile ten kraj może pożyczyć, aby sfinansować swoje potrzeby? Natomiast deficyt budżetowy to pieniądze, których brakuje w kraju w danym roku. Kraj może pożyczyć, aby uzupełnić ten brak, natomiast jego zdolność do zapożyczania się jest ograniczona. Istnieją różne ograniczniki, m.in. konstytucyjne lub uzgodnione w ramach członkostwa w UE, np. kiedy kraj zamierza przystąpić do strefy euro. W Polsce jedną z tych granicznych wartości jest nieprzekroczenie 55 proc. wartości PKB, jeśli chodzi o dług publiczny. Innym ogranicznikiem może być utrzymanie deficytu budżetowego w ciągu roku na poziomie 3 proc. PKB. Biorąc pod uwagę, że PKB w Polsce jest na poziomie 1 334 mld złotych, łatwo wyliczyć, że dług publiczny osiąga poziom 55,8 proc. Oznacza to, że pierwszy próg ostrożnościowy (55 proc.) jest już przekroczony. W tej sytuacji rząd przygotowując budżet na przyszły rok musi go tak skonstruować, aby był zbilansowany, czyli bez rocznego deficytu.

Ograniczyć wydatki lub zapewnić wpływy do budżetu

Problem polega na tym, że aby obecnie zbilansować Polski budżet, należy obniżyć wydatki lub poszukać nowych dochodów. Pierwsze rozwiązanie jest bardzo trudne do przeprowadzenia, ponieważ większość wydatków rządowych to tzw. wydatki sztywne – rząd musi je ponosić, bo są konstytucyjne. To są wydatki takie jak: emerytury, renty, dotacje do KRUS, itp. A zatem politycznie nie tędy droga. Należy wprowadzić inne rozwiązanie polegające na zwiększeniu dochodów państwa. Najwyraźniej rząd Tuska wybrał tę drogę, dlatego że szuka możliwości pozyskania nowych dochodów, np. przez podwyżkę VAT do 23 proc., uszczelnienie systemu podatkowego, zawieszenie przekazywania pieniędzy do OFE, itd.

Jakie zagrożenie niesie ze sobą załamanie finansów?

W przypadku zbyt wysokiego zadłużenia spada rating międzynarodowy kraju, a inwestorzy zagraniczni przestają kupować papiery skarbowe. Kraj nie jest w stanie sfinansować bieżących zobowiązań (emerytury, renty, koszty prowadzenia biurokracji państwowej, szkolnictwo, usługi medyczne itd.). Musi więc pozyskać środki finansowe z innych źródeł. Możliwe jest to m.in. poprzez zwiększenie opodatkowania społeczeństwa, jednak prowadzi to do zubożenia społeczeństwa.

Taka sytuacja negatywnie wpływa na rynki finansowe. W przypadku Polski te wpływy są różnorodne, np. OFE muszą inwestować swoje środki w papierach skarbowych, które w takiej sytuacji są bezwartościowe. Spadek wiarygodności Polski może wiązać się ze wzrostem kosztów obsługi bieżącego zadłużenia, to z kolei oznacza wzrost opodatkowania obywateli, ucieczkę inwestorów zagranicznych doprowadzającą do zachwiania na rynku walutowym. Ograniczenie wydatków może się wiązać z niepokojem społecznym, takim jak widzieliśmy w Grecji czy w Irlandii. Trudno więc ochronić oszczędności obywateli w takich warunkach. Nawet inwestycje mogą być zagrożone, rząd może bowiem nałożyć różnorodne ograniczenia w obrocie finansowym, także na rynku kapitałowym. Nic nie jest bezpieczne ani święte w sytuacji, gdy mamy załamanie finansów publicznych.

Czy Polsce grozi załamanie finansów publicznych?

Okresem największego zagrożenia dla finansów państwa w Polsce będzie rok 2011, a więc rok wyborczy. Rząd nie będzie chciał dokonać niepopularnych cięć w budżecie. Ba, nawet wydatki rządowe mogą zostać zwiększone, tym bardziej że inne wskaźniki pokazują, że Polsce nie grozi bankructwo, np. deficyt na rachunku obrotów bieżących jest w granicach 3,0 – 3,5 proc. PKB. Tymczasem groźna jest sytuacja, gdy ten wskaźnik spadnie poniżej 8 proc. PKB. Z kolei przekroczenie progu 55 proc. PKB oznacza wyrównanie budżetu i to można spokojnie zrobić w 2012 r. po wyborach, mając w perspektywie czteroletnią kadencję na przeprowadzenie niepopularnych reform w finansach publicznych.

dr Richard Mbewe

Źródło informacji: www.gazetafinansowa.pl