Demokratyczne wybory – przypadek szczególny – Rosja

0
1583
views

Wybory parlamentarne w Rosji. Dziś zaczyna się głosowanie w Rosji. Najpierw na Dalekim Wschodzie, a potem coraz bliżej naszych granic. Najpóźniej zaczną głosować mieszkańcy Obwody Kaliningradzkiego, bo wszystkie punkty głosowania otwarte są w całym kraju o tej samej porze.

Jedyny problem jest taki, że ten kraj rozciąga się na osiem stref czasowych. Na razie nasi sąsiedzi mają wybrać parlamentarzystów, ale to jest w zasadzie przymiarka do wyborów prezydenta. A to zdecydowanie ważniejsze głosowanie. W przeciwieństwie do polskiego systemu w Rosji prezydent ma największe uprawnienia polityczne. Dlatego też tak ważne jest kto zostanie wybrany. Nie ma się co łudzić – gdy ogłoszono, że obecnie urzędujący prezydent nie będzie kandydował, za to obecny premier będzie świat się chyba obudził – wszyscy wiedzieli jaki będzie wynik. Putin zostanie prezydentem, a premierem zapewne Miedwiediew.

Jak pisałem kiedyś to nie było wielkie zaskoczenie, gdy Miedwiediew powiedział, że nie będzie się ubiegał o reelekcję. Putin dobrze go sobie wybrał. Dobrze sobie wychował. Bo musiał dobrze wybierać – tak, żeby ziścił się jego pomysł. Niestety – tylko dla Putina – konstytucja Rosji przewiduje, że prezydent może być wybierany tylko na dwie kolejne kadencje. Konstytucja nie przewidziała, że ktoś będzie chciał się ubiegać o to stanowisko więcej razy. Przepis pewnie skopiowano z konstytucji Stanów Zjednoczonych. Po tym jak Franklin Delano Roosevelt wygrał w 1933 roku i został na urzędzie do 1945 roku (zastąpił go po jego śmierci Truman). Wtedy zmieniono zapisy i zdecydowano, że prezydent może być tylko przez dwie kadencje. W ten sposób ogranicza się jego władzę, a jednocześnie wzmacnia się demokrację.
Tak więc po swoich dwóch kadencjach (wcześniej Putin był namaszczony przez prezydenta Jelcyna – Jelcyn najpierw zrobił go premierem, a potem oddał mu zastępstwo na stanowisku prezydenta i Putin w cuglach wygrał wybory) Putin musiał znaleźć kogoś odpowiedniego na swoje miejsce. Kogoś niezwykle lojalnego, komuś komu można zaufać. Kogoś, kto się nie odwróci plecami i nie znacznie wynajdywać trupów w niezliczonych szafach Kremla/ I właśnie wtedy pojawił de facto znikąd pan Dimitrij Miedwiediew. Można powiedzieć, że wyciągnięto jak królika z rękawa. I przez cztery lata nowy prezydent (bo on też wygrał w cuglach, wszak był namaszczony przez samego Putina) pokazywał jak potrafi być lojalny wobec teraz premiera Putina. A od samego początku było uzgodnione, że po czterech latach Miedwiediew odda Putinowi władzę – choć może nikt nie chciał w to wierzyć. Stąd to zaskoczenie na tak zwanym Zachodzie. Może przez chwilę wydawało się, że Miedwiediew będzie osobą niezależną. W pewnym momencie można było mieć taką nadzieje. Ale ona rozpłynęła się bardzo szybko. Ten duet miał tylko jednego rozgrywającego/.

Choć momentami mogło się wydawać, że Miedwiediew jest jednak niezależny, to się okazało, że to tylko pobożne życzenia. Ani na chwile Miedwiediew nie wyszedł z roli. Całym sobą popierał Putina. Co z nim teraz będzie? Wymieni się ze swoim mentorem miejscami. Putin zostanie prezydentem (przecież nie ma żadnych poważnych kontrkandydatów), a on zostanie premierem. I tak może się nie zmienić przez kolejne osiem lat. O ile Putinowi nie uda się zmienić konstytucji – i wydłużyć kadencję i możliwość ubiegania się o urząd prezydenta więcej niż dwa razy. A to może mu się udać już w tej kadencji gdy jego partia ponownie weźmie Dumę. Bo tego też można być pewnym. Putin nie byłby tu gdzie jest, gdyby nie dopilnował wszystko. A jakby przypadkiem zwykli Rosjanie myśleli inaczej i jakimś cudem nie wybrali jedynie słusznej partii premiera to przecież Putin ma metody żeby nawet wynik demokratycznych wyborów zmienić. Nie takie rzeczy robiono u niegdysiejszego pracodawcy Putina.

Rosja nie jest demokracją. I choć miała takie tradycje – w dzisiaj już zapomnianej Republice Nowogrodzkiej – to one jednak się nie zachowały. Żaden liberalny przywódca się tam nie uchował. Żaden nie podołał zadaniu jakim jest rządzenie tym gigantycznym krajem i wielkim narodem. Może się nie da? Myślę, że nikt nigdy nie próbował. A że to zadanie nie łatwe – sami sobie pomyślcie: w kraju jest osiem stref czasowych, niezliczone grupy etniczne, chroniczny alkoholizm na każdym kroku, olbrzymia korupcja, nepotyzm, nadużywanie władzy, gigantycznie mocna zorganizowana przestępczość, terroryzm, bieda. To tylko krótka wyliczanka – i tylko część z tych problemów stworzyły lata komunizmu (i poprzednie lata także, żeby nie było niedomówień). Znaczna część to problemy odwieczne, których nie da się łatwo rozwiązać. Putin jako prezydent wie, że nie ma łatwego zadania. Dlatego próbuje skumulować całą władzę w państwie – żeby móc je rozwiązać. Przynajmniej w jego sposób. Biedna ta Rosja i jej mieszkańcy…

Artur Pomper