Jest sztuką być zimną suką

0
3202
views

Skoro nie mogę mieć tego czego chcę i na czym mi zależy, będę miała to, na co będę miała ochotę- rozwiązłą, nieprzewidywalną i próżną jak… moje kobiece ja. Dość juz krwi mojej (prawie) niewinnej po ścianach spłynęło.Chciałam być dobra. Niepozorna.Nie rzucająca się w oczy. Zamknięta w pokoju w towarzystwie drugiej pary oczu. Oddana po kres i grzeczna jak dziewczynka z pierwszej ławki.

Nie chcesz mnie takiej. Nie dostaniesz wcale. Zmiany, choć najbardziej niespodziewane, zawsze pozwalają  choć na chwilę stanąć z boku i przyjrzeć się minionemu czasu innym wzorkiem, niż  własny. Łatwiej dostrzec błędy i poczynania, które były destrukcją własnego świata, ale i nie tylko. Dużo prościej docenić i zauważyć te najważniejsze rzeczy. Z takim sentymentem można odnieść się do teraźniejszości, która niekoniecznie musi mieć w tym momencie kształt, do jakiego się dąży.

Oczy chcą widzieć więcej, rozum analizuje rzeczywistość, a serce nie krwawi, bo ktoś zatamował ubytek. Ja sama.Dobrze. Będę zimna suką. Będę się bronić i pogodzę się z myślą, że już nigdy nie dostanę tego co dla mnie dobre, potrzebne duchowo i abstrakcyjne do granic.” Z blogu  próżnej kobiety. Nie muszę być zjawiskowo piękna. Wystarczy nieokiełznany magnetyzm, ogromny potencjał erotyczny. W nocy rozkwitać niczym egzotyczny kwiat, korzystając ze wszystkich wyrafinowanych sztuczek, by opętać mężczyznę. 

Samowystarczalna, wyzwolona, kokietująca, traktującą życie jak niekończący się karnawał. Będę zawsze tajemnicą, wzbudzającą pożądanie. Nie oddam nikomu serca, tym bardziej duszy. Będę z partnerem dla ich zalet, nie dla nich samych. Będą wielbić mnie za niedostępność.  Gdy zrobi się poważnie, odejdę.

Będę najważniejsza i najlepsza. Zimna i bezwzględna. Nazwę ją panią S. Jak dla mnie takie kobiety, to samo zło, ale jakże ułatwiające życie. Zaryzykuję stwierdzenie, że  właśnie takie kobiety kochają mężczyźni.  Dlaczego? Każdy mężczyzna zapewne odpowie na to pytanie, ja  sama nie znajduję odpowiedzi. Przecież szukają partnerek, z którą można "konie kraść", poszaleć w łóżku, podróżować, wychować dzieci, starzeć się, a może jest to życzenie kobiet? Mężczyźni tylko przytakują, gdy ktoś zadaje im to pytanie, a potem tęsknią za niedostępną imitacją bogini.

Dobre, wyrozumiałe istoty, mogące zrobić wszystko dla swojego partnera, nie maja racji bytu mierząc się z zawsze seksowną, kokietującą, gotową na seks, wyrachowaną panią S. Spojrzenie kobiety na postępowanie tej pani jest zupełnie przeciwne do osądu mężczyzn. Cwaniara (pępek świata) Manipulantka (chce wyciągnąć jak najwięcej dla siebie) Pusta (proste potrzeby, nie liczy się z nikim) Pozbawiona uczuć wyższych (po trupach do celu) Egoistka (odchodzi gdy zadowoli  swoje ja) Jeśli zaletą jest satysfakcjonujący seks bez zobowiązań, to nasuwa się następne stwierdzenie.

W zimnych sukach kochają się mężczyźni nie radzący sobie w rzeczywistym świecie. Wyobcowani, wciąż uciekający od codziennego życia w świat marzeń, w którym ona daje mu rolę królewicza, sama będąc urodzoną aktorką. Któż nie chciałby odgrywać takiej roli, nie ponosząc żadnych konsekwencji, w tym naiwnie romantycznym świecie. Istnieją tam tylko drzwi do świata przyjemności. Zimne suki kończą amory, gdy pojawia się na horyzoncie zagrożenie,  sprowadzenia jej do roli czekającej z obiadem partnerki. Dlaczego ktoś od samego początku wydaje się  nam bardziej atrakcyjny od innych?

Wzrok-jest pierwszym sygnałem wywołującym pożądanie. I tutaj z zimnymi sukami przegrywamy. Te wiecznie zadbane, seksowne, na szpileczkach, w najmodniejszych kreacjach doprowadzają do podniet naszych mężczyzn. Nie znaczy to, że nie jestem zawsze zadbana. Co to, to nie. Fakt jest taki, że zachowując się naturalnie i mając nadzieję na prawdziwe uczucie, nie szpanuję kobiecością. Pani S robi to w celu wyróżnienia się z szarego tłumu kobiecej przeciętności, by zaistnieć, by zaświecić niczym perła na dnie morza. Bardziej niż chwilowych fajerwerków i doznań, oczekuję ciepła i wołam oddam duszę za pewność, czy mój mężczyzna mnie kocha.

Zimna suka nie poświęca czasu na takie żałosne analizy. Gdy pani S trzyma na dystans, my wrażliwe istoty zamęczamy naszych mężczyzn swoją miłością. Przytłaczamy wiecznym pokaż mi więcej zainteresowania, czy ciągłym -kochasz mnie? Chcę się podobać  swojemu mężczyźnie, być podziwiana i adorowana, ale nie za cenę utraty siebie i swojej naturalności. Jaki jest więc cel pani S? Cel jest oczywisty.  Mężczyzna na widok ładnej, zjawiskowej kobiety głupieje.

Chce  się przypodobać, jest w stanie wiele zrobić i wiele poświęcić, by poczuć się wyróżniony i wybrany spośród męskiego grona. Takim delikwentem łatwiej jest manipulować , osiągnąwszy cele, jakiekolwiek by nie były. Poza tym piękniejsza kobieta to „lepsza samica”. Wiadomo co samce robią z takimi samicami. Czyste i brutalne prawa przyrody. Wygrywa siła, przebicie, manipulacje nad troskę, ciepło, subtelność. Panią S bawią nasze dylematy.

Chcą by inne kobiety na ich widok przełykały swoją zwyczajność i z niepokojem patrzyły na samców, którzy odwracają od nich wzrok, oglądając się za tą piękniejszą? Przecież nie jestem brzydsza, może nawet i ładniejsza, ale nie chcę pozostać w tyle. Zaczynam poprawiać swój wygląd. Zaczyna się wyścig zbrojeń. Która ładniej pachnie, która ma ładniejsze nogi, oczy, bielsze zęby, która chodzi z większą rytmiką kręcąc tyłkiem. Wszystko ma sens, jeśli mam stać się trofeum, udawać kogoś kim nie jestem, wprowadzić grę pozorów pozbawiając duszy mój może przyszły związek. Aura tajemniczości dodaje uroku.

Odczuwanie pragnienia i niecierpliwości w poznaniu siebie, ale jak długo? Nie znając partnera, jego słabości, myśli, lęków jesteśmy względem siebie niewiarygodni. Wole przeżyć  życie prawdziwie niż wspominać lata świetności skupiając się podbojach i ilości zranionych, tęskniących serc.  Co to za związek, gdy daje się pełną swobodę ruchów, tak naprawdę mającą na celu swobodę dla mnie samej, byleby tylko było przyjemnie, poczuć, że się żyje, ryzykując utratę godności i moralności. Tylko wątpliwe czy pani S posiada takową moralność. Mężczyzna nie ogląda się za nami. Nie mamy na czole wypisanych zalet.

Jestem mądra, pewna siebie, czuła. Mężczyzna ogląda się za wypacykowanymi lalami i to wcale nie ich wina. To wina dorastania pośród obowiązujących kanonów piękna i urody. Albo będę uczestniczyć w tym wyścigu „piękna” albo zmienię obowiązujące kanony, co trąci utopią. Co pozostaje? Nie zwracać uwagi na mężczyzn, których pociągają plastikowe, zimne suki, Wolę drugi wymiar. Naturalność i brak pozorów. Kanony piękna maja dać nam tylko informacje, a nie twarde dostosowywanie się do nich.  Wszelkie zafałszowania i sztuczności w zachowaniu, czy postępowaniu, stanowią truciznę dla miłości.

Wszystko ma swoje granice, a godząc się na autentyczne bycie dla drugiego  człowieka, sama wymagam tej autentyczności, poznając nieskończoną ilość emocji, bez zabawy w kotka i myszkę, jaka ogrywa się tworząc sztuczny dystans i wielkie pole niejasności. Wolę inwestycje jakie wnoszę w związek i niepewność czy ma to szanse powodzenia, budując bliskość niż pozbawiać siebie codzienności z drugim człowiekiem. Nie chcę płytkich przelotnych znajomości w imię
oszałamiającego seksu, w nieprzyzwoicie namiętną noc. Potrzebuję do szczęścia całego mężczyzny, nie tylko jego fragmentu w postaci ukradkowych spotkań czy o zgrozo jego portfela. Na szczęście istnieją mężczyźni, dla których szok spotkania z panią S bywa krótkotrwały.  

Nie zawsze wszystko jest takie oczywiste.  Kochać to nie znaczy być słabą i naiwną, ale bycie zimna suką oznacza odporność na cierpienie. Ona nie kocha ślepo i nierozważnie. Nie wpada w pułapkę jaką zastawiły na nas romantyczne historyjki z happy endem. Dla niej pojęcie ten jedyny nie istnieje.  Czy prawdziwie mądra i kochająca kobieta nie może być naturalnie dobra dla swojego mężczyzny? Czy jednak  trzeba trzymać dystans, bo tylko tak jesteśmy w stanie zmotywować go do okazania należytej atencji.

Może jednak warto być czasem suką, w końcu zasad w relacjach damsko -męskich uczymy się całe życie.

 

ZielonyDziennik.pl, Magdalena Undro