Cudowna recepta na bezrobocie

0
2701
views

Panaceum na bezrobocie. Wszyscy szukają łatwych rozwiązań. Wszyscy chcą działania. Wszyscy chcą wyników. I to od razu. Każda z partii to obiecuje, mówiąc nam że ma receptę. Tylko, że jak się przypatrzeć ich programom, to oprócz pięknych haseł oraz kwiecistego języka konkretów tam nie znajdziesz.

Zwłaszcza jeśli chodzi o bezrobocie. Bo nie da się jedną ustawą zlikwidować tego zjawiska. Chyba, że zrobi się tak jak na Węgrzech, gdzie rząd zatrudnił wszystkich bezrobotnych bez wyjątku. Na to nas po prostu nie stać. Bo mowa jest o ponad milionie ośmiuset tysięcy osób! Na Węgrzech na pewno tylu osób nie trzeba było zatrudnić, bo całe Węgry to około 10 milionów obywateli. Skala jest inna. Poza tym nie jest sytuacja na dłuższy okres czasu. To rozwiązanie tymczasowe.

A zatem co mogą zrobić politycy? Przede wszystkim nie przeszkadzać. Bo jak oni przeszkadzają, zmieniają prawo, powodują, że pracodawcy są niepewni jutra. A gdy nie wiadomo co będzie jutro to nie zatrudnia się nowych ludzi. Słuchałem dziś wypowiedzi głównie pracodawców. Oni narzekali, że państwo im przeszkadza w prowadzeniu interesów. Z drugiej strony przekonywali, że wzrost Produktu Krajowego Brutto (w tym roku to około 4%) w polskich warunkach jest nie wystarczający na to, żeby przedsiębiorcy zaczęli masowo zatrudniać nowych pracowników.

Do tego potrzeba, w polskich powtórzmy warunkach wzrostu PKB na poziomie 5 do 5,5% w skali roku. Wtedy znacząco obniża się bezrobocie, gdyż przedsiębiorcy po prostu potrzebują nowych pracowników. Ktoś słusznie zauważył, że rząd podwyższając najniższą krajową do 1500 złotych miesięcznie zwiększył wydatki pracodawców. Teraz za każdego pracownika muszą zapłacić 3000 złotych!

Czyli taki pracownik musi zarobić więcej niż te trzy tysiące. Bo inaczej to się nie opłaca. Nie wiadomo komu ta podwyżka pomoże. Z pewnością nie bezrobotnym. Nie skorzystają też pracodawcy – będzie im trudniej zatrudniać na etat. Część z osób może stracić pracę, albo ze względu na wysokie koszty zatrudnienia będą oni pracować na czarno.

Powtarzano też mój apel, żeby nasz kochany rząd wspomógł Urzędy Pracy. Niech po pierwsze rząd da wszystkim osobom ubezpieczenie zdrowotne. Wtedy relatywnie wszystkie te PUP-y (Powiatowe Urzędy Pracy) będą miały mniej pracy. Poza tym będą mogły się skupić na tych, co rzeczywiście szukają pracy. Na antenie słychać było kilka głosów o tym, że żeby rozpocząć działalność i otrzymać dotację na rozpoczęcie (około 15 tysięcy złotych) to trzeba mieć status bezrobotnego. Jeden ze słuchaczy czeka już od grudnia zeszłego roku, bo dotację mu przyznano, ale pieniędzy w kasie nie było. Mają być w kwietniu…

Tak to nie można przecież się ludźmi bawić. Dotacja jest tak skonstruowana, że nie można zacząć pracy w momencie gdy czeka się na pieniądze. Bo przepadną. Ten przepis jest głupi. I szkodliwy. I dodatkowo kosztuje budżet! A jak się czuje ten, co ma zacząć swój biznes? Sami sobie dopowiedzcie… Największy problem jest z bezrobotnymi młodymi ludźmi. Od dawna wiadomo, że uczelnie wypuszczają niepotrzebnych magistrów kierunków humanistycznych, którzy nie mają szans znaleźć pracę. Jeszcze dwadzieścia lat temu stosunek techników do magistrów był na normalniejszym poziomie.

Niestety ktoś postawił na ilość magistrów zamiast na ich jakość. Pomyłką było także zachęcanie do studiowania ekonomii. Mamy za dużo magistrów zarządzania i rachunkowości. Ktoś powinien wiedzieć, że ważniejsi są inżynierowie niż humaniści. Ile potrzeba nam politologów, socjologów, polonistów, czy ekonomistów. Tych jest zdecydowanie za wielu. Za ilością spadła jakość tytułu magistra. Dziś młody człowiek nie ma potrzebnych umiejętności tylko po skończeniu uczelni. Najczęściej musi się dopiero douczać zawodu. To nie jest normalne. Tu, w Anglii pierwszą pracę dostać łatwo.

Nawet w mojej okolicy. Są tu setki hoteli i restauracji, knajp i tym podobnych mniejszych lub większych biznesów. Każdy może tu znaleźć pracę. Nawet bez doświadczenia. To jest wspaniałe – training will be given. Czyli trening zostanie zapewniony, nie potrzeba żadnego doświadczenia. Pracodawcy wiedzą, że przecież jakoś trzeba to doświadczenie zawodowe uzyskać. Nie rozumiem dlaczego w Polsce się tak nie da. A gdy nie ma się pracy przez długi czas to powoduje narastanie frustracji i depresji. A problem jest kolosalny. Poza tym najniższa, nawet te 1500 – to wychodzi nieco ponad tysiąc na rękę.

Z tego nie da się normalnie przeżyć. To za mało. To dlatego w Polsce jest coraz większa liczba osób biednych pracujących, którzy nie są w stanie wyjść poza próg biedy. Sztuczne podwyższanie płacy minimalnej temu nie zaradzi. Wręcz przeciwnie. Musimy zwiększać wydajność. Wtedy może coś ruszy. Ale na pewno nie od razu, na to potrzeba czasu. Żadna partia nie ma magicznej różdżki, która by dała od razu wszystkim pracę. To niemożliwe. Ale Kaczyński straszy Tuskiem, że ten nie wie co robić. 4% wzrostu owszem jest dobre, ale tylko jak się popatrzy na mizerny wzrost reszty Europy. Ale gdzie tam nam do Indii, Chin czy Turcji?

Dlaczego mierzymy się do gorszych z nas, zamiast do lepszych. A prognozy na następne lata są koszmarne i dla nas i dla naszych sąsiadów. Nie będzie lepiej, będzie gorzej. Co należy robić? Unowocześnić prawo pracy – nasze pochodzi (wraz ze zmianami) z lat siedemdziesiątych! Urealnić programy uczelni. Zmniejszyć biurokrację i utrudnienia dla pracodawców. Zmniejszyć ilość regulacji, przepisów, pozwoleń i koncesji. I przestać na siłę wszystko poprawiać.

Niech po tych zabiegach rząd przestanie zajmować się gospodarką. Ona, jak jej nikt nie będzie przeszkadzać – sama sobie poradzi. Tak jak radziła sobie do tej pory. A potem przyjdą miejsca pracy, nawet dla młodszych bezrobotnych.

 

www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper