Ciężki kawałek chleba

0
1350
views

Pani Jola jest gospodarzem domu na Mokotowskim osiedlu przy ulicy Jana Sebastiana Bacha. Rozmawiamy o jej pracy.

Ile to już lat?
Kochana! Już 23 lata. Niedługo będę obchodzić dwudziestopięciolecie.

Jak zaczyna Pani dzień pracy?
Pracę muszę zacząć od 6 rano. Zamiatanie terenu, sprzątanie klatki schodowej i windy przede wszystkim. Chociaż jak śnieg pada to i przed 6 trzeba wstawać, nieraz o 5. Czy święto czy niedziele, to musi być odśnieżone.

Często pracuje Pani w niedzielę? Kiedy ma Pani wolne dni od pracy?
Sobotę i niedzielę mam teoretycznie wolne, ale praktycznie w okresie zimowym, kiedy jest więcej roboty przez śnieg, nie mam wolnego, muszę być na każde wezwanie. To jest najgorszy kawałek chleba. Mam nienormowany czas pracy i wcale prywatności. Jest awaria musisz iść pomóc lokatorowi, nie możesz odmówić. Z policją non stop masz do czynienia. Na przykład, jak chcą zrobić wywiad o jednym z mieszkańców to za każdym razem do mnie przychodzą.

Zna Pani wszystkich mieszkańców?
Muszę kojarzyć wszystkich lokatorów. Chociaż teraz, jak większość mieszkań jest wynajmowana, to już nie wiadomo, kto jest kto. Ze starych mieszkańców w moim bloku została może jedna trzecia. Ale jak ktoś starszy się nie pokazuje, to muszę też wiedzieć. Jedna staruszka przez 3 tygodnie nie wychodziła z domu, trzeba było wzywać straż pożarną i wyłamywać drzwi.

I co z tą Panią?
A na złość synowi nie odbierała telefonu. Podły miała charakter.

Co Pani robi z kłopotliwymi lokatorami?
Są dni lepsze i gorsze. Bywają tacy, co wyrzucają śmieci za okno. Będziesz się z każdym gniewać, będziesz się z każdym kłócić. Na niektórych trzeba wiązkę posłać. Ale po wielu latach to już wiem, jak do kogo podejść. Z wariatem nie wygrasz, więc najlepiej podejść na wesoło, wtedy nie jest szkodliwy, pogadamy, pożartujemy i śmieci sprzątnie.

Ma Pani tylko jeden blok?
Mam jeden pod opieką, ale pomagam jeszcze w drugim obok naszego. Teraz będzie kolejny rok. Chciałam się go pozbyć, ale syn sobie sprowadził samochód z Niemiec na kredyt, stracił pracę, a kredyt na mnie figuruje. I co miesiąc 820zł trzeba płacić.

Lubi pani swoją pracę?
No ciężka to jest robota, a do emerytury jeszcze mi brakuje. Ja mam dopiero 46 lat i nie wiem jak do tej emerytury doczekam. Przecież ja muszę myć okna, i te między piętrami na drabinie z wiadrem. Jak czasem schodzę z tej drabiny to czuję się jak połamana, nie wyobrażam sobie za kilka lat okna myć.
To nie była moja praca wymarzona. Wcześniej pracowałam jako operator maszyny w Polfie. Urodziłam synów i nie miałam ich z kim zostawić. Mąż też tam pracował, ale zrezygnował, bo coraz gorzej płacili.

Boję się napić kieliszka wina, bo mi się wydaje, że jestem pijana i zaraz ktoś przyjdzie i głowę zawraca. Bezczelni są ci ludzie. Myślą, że się na każde kiwnięcie zjawisz. Teraz, jak się robi ciepło to jadę na działkę koło Zalesia. Mogą przychodzić, ale mnie tu w weekendy nie będzie.

 

A.Przedpełska